blizna
ulicą czkawka kroków najpierw dwie kawy z jednego woreczka aż zaparują szyby czerwiernię się w ciebie słowem na przekór
wiedz że w końcu pęknie w nas noc i zaśniesz rozchylona na propozycje w recepcji bladego świtu w twój sen się wcisnę przybiję ręce do horyzontów tętnicą spławię igły aż na końcu wdechu palce wrosną ci w gardło
http://www.binkowski.kgb.pl |