okno otwierasz przeterminowany grudzień
niezdatny do spożycia do połknięcia
przemyca się do naszego wnętrza
jeszcze jest gorąco i siedzimy zafascynowani
wpatrzeni na ściany które parują
mgła kładzie się na językach i je spulchnia
cudowna hipnoza nie trwa długo i w końcu
twarze na ścianie pocą się w pokoju zaczyna śmierdzieć
i grudzień staje w gardle pewni siebie
wspominamy listopad próbujemy
ale i od niego zaczyna nas mdlić
uświadamiamy sobie smród
jest nie do zniesienia zupełnie
jakby coś zdechło po długiej chorobie
jakby psuło się już od dawna zdezorientowani
wypełzamy więc w swoją stronę każde |