Cegła - Literatura - Proza - Poezja
100 000 KSIĄŻEK NA WWW.TAJNEKOMPLETY.PL !!!
AKTUALNOŚCI MEDIA PODREALIZM CEGIELNIA WASZE & NASZE WYWIADY LINKI KSIĘGA GOŚCI REDAKCJA
 
 
WRÓĆ | WYDRUKUJ

Przemysław Dawidziuk

wycinek z życia

 


Wycinek  z życia….

I ponowny poranek kole w oczy promieniem brzmienia dnia wychodzę pakuje ciuchy znikam na cały dzień powracając jak wypalona zapałka bez sił na dalsze istnienie robę kawę przy tym wypalam naście fajek i obracam się w nicość dnia wychodzę chodzę motam się na około cel bez celu siadam oglądam bez niechcenia przechodzą jedna druga a potem tuzin i nic motający się obrus na wietrze w rogu kelner dłubie w nosie … myślę piwo kawa a może coś innego (hm mm) do tego jakiś rogalik obrzydzenie mnie bierze z sama rana kurde ósma stare pryki się schodzą, o czym gadają? Dziwny bełkot jak nie z tego świata kretyni własnej mowy nie rozumieją machanie kończynami dziwna gestykulacja… idzie kawa kolejna, która sam już nie wiem cukru? Może odrobinę delikatny łyk wody dziwne myśli się nasuwają czy kelner nie maczał palca w kawie?... Chyba zmienię bar…chodzę spaceruję biegam do nikąd po tym mieście, już poznałem wszystko bez tropu wracam coś zrobię jakieś żarcie posiedzę pouczę się sam nie wiem, czego czegoś na pewno odpowiadam sam sobie wertując poplamionym sosem notatki i nic bez sensu wychodzę wchodzę dzień dobry dowidzenia i nic kolejny dzień w domu nie mam ochoty na nic siadam piję palę skręta sam coś oglądam nowa promocja, kogo to obchodzi włączam słucham zasypiam budzę się i nic wychodzę poznać dzień pół nagi oglądam życie budzące się o szóstej z tarasu spoglądam na brudną ulicę i puszczam bluesa na to czuje Dotyk oczu Dziwne spojrzenia siedzące naprzeciw stara wścibska jędza z dziwną rodziną wpatrują się jak by nigdy nie widzieli nagiego mężczyzny to chyba jeszcze nie zbrodnia wyjść w gaciach na własny balkon nie żyjemy w czasach średniowiecza!!!... Przynajmniej ja tak myślę… cóż wieszam dalej te pranie delikatnie obserwują zachowania tych ludzi czuję, że nie będę mieć miłych sąsiadów, ale wali mnie to w pospiechu zakładam dżinsy szukam koszulki kurde wszystkie pogniecione dobra pierwsza lepsza wybiegam na spotkanie w gębie szlug rozmawiam peszę się, ale dobra jakoś poszło wychodzę na wpół zadowolony spotykam jednych drugich a zarazem poznaję czekam sam nie wiem, na co idę ciągle Chodzę wbrew sobie, dokąd? Czasem biegam dla zabicia czasu jakieś kółko z kimś tak bez celowo zmęczeniem kładę się kurwa zaspałem motam się biegam bez kawy szluga kibla ciągle mało czasu za piętnaście szusta wybiegam kurde drzwi wracam walczę z zamkiem dobiegam pojazd za minutę czekam może wypale na głodniaka sześć godzin będzie męka, ale dobra wsiadam jadę gdzieś tam plac na środku hangary myślę, co to kurwa jest miejsce pracy dobre otwierają się wielkie blaszane wrota w dali widać stoły z drewna rozwalające się jakieś kasetki skrzynki Pojazdy wchodzę rozglądam się na wprost mnie kantorek ubrany w wielkie lustro stoimy czekamy zaczynamy zrywany Układamy niczym produkcja jakiejś olbrzymiej korporacji….A jest nas za ledwie kilkanaście osób nadeszła chwila końca, o której tak bardzo marzyłem jak o niczym innym śnię wymyślam jak długo będę brać prysznic, co będę robić, co zjem jestem sam, więc nie nam skrupułów wyjść nago nie zwracać uwagi na kogoś siedzę czuję, że coś mnie dopada to wielkie zmęczenie ledwo dojadam pochylam się nad tym talerzem prawie, że zasypiając bez żadnej ochoty na nic przez pewien okres taka kwestia była do przyzwyczajenia gdzie ja byłem wolny i wszytko w koło mnie czułem tą woń niezależny smak porażek i zwycięstw nauka o samym sobie bycia dostosowywania Się Do każdych nowych sytuacji, jakie los mi podrzucał nie miałem zamiaru nic zmieniać było to zbędne do jakiegoś czasu podszyty zew wolności dawał coraz nowe zachcianki odizolowania się zmienienia czegoś zostawienie wspomnień tak jak kret kopie korytarze tak i ja chciałem coś wykopać nowe pragnienie nie chcę powtarzać tego, co już było, choć ciągle to robię nawet nie zastanawiam się nad tym, gdy już zrobiłem to samo wtedy widzę te jasno ciemne światełko w kreciej dziurze i mówi ze powtarzasz się zmień to owszem staram się zmienić i nie powtarzać tych samych Momentów chwil, ale Jakoś mi to nie Wychodzi Często zastanawiałem się i obiecywałem leżąc na łóżku z czasem lepiej jest się oszukiwać jest o wiele prościej…czas się obudzić… zmieniam kupuję zbieram odkładam przeprowadzam i myśl pożądania zastanowienia się na oczekiwania próby życia egzamin z całokształtu podejmuję wyzwanie o przetrwanie wycofanie jest jednoznaczne z klęską i słabością nie dam się będę robić to, na co ja mam ochotę bez dyktowania i zasad, które ktoś mi narzuca dziwne myśli dam rade? Fizycznie na pewno, ale psychika zleje wszystko będę brać wszystko na miękko, ale kurde nie, nie dam rady ja pierniczę przecież życie to jest wielki stres pcham się w gówno dobra najwyżej stracę resztki swojej nicości. Wszyscy coś zaczynają jedni nowe przygody inni np. czekoladę ja nową nicość pogrążoną w lękach. Biorę wynajmuję coś nowego mała wąska uliczka ciągnąca się ponad czterysta metrów pokrytymi wieżowcami po jednej stronie drugą zaś zaślepiają małe sklepiki kwiaciarnie i bar dosyć elegancki z ciekawym wnętrzem zaraz obok skrzyżowanie i parking z końca uliczki widać dochodząc bliżej drzwi białe lekko przestarzałe z odchodzącą farbą zabudowane w środku szybą jakaś śmieszna firanka kołysze się w rytmie wiatru palącego słońca. Delikatnie uchylając drzwi wyłania się ogromne pomieszczenie całe białe pod ścianą stała kanapa z fotelami jakiś stoliczek i regały z boku mała łazieneczka dalej pokój gdzie promieniował urok szafy zabytkowej z łóżkiem i stolikiem nocnym z salonu było wejście do kuchni i następnego pokoju dalej wielkie drewniane schody prowadzące do poddasza i tam zrobiłem z małego pokoiku oazę życia wychodzącego na dach widok na całe miasto przesłaniał mi jeden wieżowiec, ale i tak było spoko zostawiając kilku ważnych znajomych w innej części innego miasta często wracałem brakowało mi tego wspólne imprezy itp.…(mniejsza G…) (większa N…) (piękna i pociągająca O…)I inni bardzo mniej znacząca grupa ludzi. Ostatnią, jaką pamiętam dobrą imprarę to u( pani O…) no melanż niesamowity straciłem już świadomość po trzeciej bodajże szklany sam nie wiem jak się doczołgałem na taras nowi ludzie znajomości kontakty ekscesy wszystko w jednym początki są zawsze takie inne poznawanie docieranie pomału dostawanie tego, co się chce nadwyrężanie własnych możliwości ponad wszystkie stany by mieć to…intrygują mnie piękne i niedostępne ta nie była piękna i zarazem dosyć dostępna Nie wspominając o desperacji głodowej niczym wygłodniały pies chwyta wszystko, co ma w zasięgu wzroku i tak pan( P…) skorzystał z owej sytuacji nie wiedząc, w co się pakuje. Nie było to zakochanie a tym bardziej zauroczenie a o miłości i związku jakiegokolwiek nie dopuszczał do głowy tak, że ta (pani G…) nie reprezentowała się zbytnio pozytywnie dziwne maniery i zachowania nawet mocą wewnętrzną nie świeciła była ciemna i zielona szukała wrażeń swoim śmiechem potrafiła zabić już umarłego o Boże, co to za dziewczyna??? Skąd się wzięła i dlaczego nawet największy uczony nie potrafi odpowiedzieć na to pytanie a co dopiero ja. Ciągle wyjazdy jak nie do gargano to nad Adriatyk słony i przepełnionymi ludźmi bez wstydu i jakich kol wiek oporów poruszają się po gorącym piasku olbrzymy leżące tak przez cały dzień patrząc się na to wszystko ma się już totalnie wszystkiego dosyć….Opuszczają przeludnione miejsca okrutników spoglądając na żyjące miasta miasteczka i tych ludzi pływających w morzu śmieci szukający bóg wie, czego zastanawiam się, dlaczego???Ale z drugiej strony, co mnie to obchodzi wali mnie to nikt o nikogo się nie troszczy nie pyta się czy jest ok. jedynie możemy polegać na samych sobie my tylko się rozumiemy wiemy, co nam jest potrzebne do dalszego istnienia i funkcjonowania… wracam, więc do pełnego blaskiem mieszkania zająć się sobą przez resztę wieczoru przygotować się na następne jutro. Siedząc wychodząc szlajając się po wszelakich zakątkach tak bez namysłu wykonuje to, na co nigdy bym się nie odważył może to i lepiej bez skropił czynię ruchy zapoznawcze z inną płcią gatunkiem zwierzęcym ogarnięty zgniła ohydą, na jaką kol wiek rozmowę z potworem. Czekam sam nie wiem, na co jak na zbawienie czegoś czegoś nowego na chwilę odmienienia szarego dnia rzeczywistości myśli się biję i bez wytchnienia czekam weekendu by ponownie otoczyć się smugą haszyszu wśród znajomych to, to daje uwolnienie zapomnienie szarości, jaka nas przytłacza wolna impreza na zapomnienie i oderwanie się by ponownie niechciane powracać na łono rzeczywistości. Każdego dnia wstając zastanawiamy się, co dziś przyniesie nowy dzień zapominając o wczoraj i jutrze ciągła wegetacja z dnia na dzień poznawanie i zapominanie pamiętam początki jak to poznałem(pana C…) był okropnie zaniedbany, ale w miarę spoko jak na włóczęgę taki typ nieszkodliwy próbujący coś pomóc i doradzić, ale tak za bardzo nie wychodziło mu reszta innych ludzi „MD ‘’ była praktycznie taka sama może mniej pomocna a bardziej „masz jakieś drobne ‘’sumując to praktyczna grupa nie była tym, czego szukałem prowadziła wegetację bardziej zaawansowaną. Życie staje się ciężkie, gdy organizm nie wymaga wstawania o trzeciej rano nieliczna grupa pracowników pracujących na magazynie była zmuszona wstawać o tej godzinie były to plusy i minusy w gruncie rzeczy była to kwestia przyzwyczajenia do takiej normy. Chwili pewnej wracając z pracy z (panem D…) gdzie mieszkaliśmy razem swego czasu on jak zwykle typowy pies na suki… coś tam wynalazł na tej ulicy było ich dwie jedna, lambadziara, ale dało się pogadać jak trzeba było druga coś miała w sobie takie małe dwa kurwiki w oczach lśniące w delikatnym wietrze palącego słońca była godna uwagi i szczerego zainteresowania ze strony (pana P…) tylko, że owy pan chciał, lecz jego ja było bardzo nietypowo zestresowane jak na wiele kobiet godnych jego, że tak powiem spojrzenia.Mijały krótkie dnie jeden trzeci piaty jak to się stało, że dziwnym trafem nawiązała się rozmowa przyjaźń i cos więcej z (panią M … i panem P…) była niesamowita miała to, czego chyba szukał (pan P…) pierwsze spotkania były ciche słychać było szum falistego morza i wiatru z gór każdego dnia dzień przynosił nowe zazdrości. Opowiadając dalej (Pan P…) wspomina zarys spotkania całej czwórki w domu … środek promienistego dnia w domku idealny nastrój czekał od dawna nadzwyczaj posprzątane mieszkanie klimat, jaki został stworzony nadawał nadzwyczajny chłód dziwne odgłosy dobiegające z zewnątrz otwierają się w bladym słońcu drzwi i oto ona wkracza z nagą dzikością cicho zerkając na nią nie mogłem złapać oddechu opowiada (pan P...) niczym opętanym w chwili świadomej nie wyobrażałem sobie nic bez niechcenia przełykałem ślinę cichą z lekka zachrypniętym głosem cos wydukałem….Na sama myśl zbliżenia dostawał (pan P…) dziwnych tików znikomy strumień wpadający przez okno palił go, choć go nie widział poprzez ścianę lękiem cichym okiem spoglądałem delikatnie na piękną twarz i nie tylko…chciałem pragnąłem tego by nie zobaczyła tego czegoś, co sam nie potrafię opowiedzieć zarys bladego bólu oczu dotyk, jakiego nikt nie jest w stanie zinterpretować słyszę jak przechodzi wtapia się ociera przenika w dal głęboko i spływa z pleców pot. Jedno jej słowo to jak ogień palący duszę, którą odradza setki razy w niepokoju. Jej głos był wolny i czysty bez lęku mówiła czysto niczym nieskalana dusza ogrzewała innych.  Upadłem bez wstawania na słuch „czy jest ci zimno? ”Nie wiedziałem o odpowiedzieć czy prawdę czy nie a może coś innego gdzie na tak krótkim postoju nie byłem w stanie nic wymyśleć z chwilą odrzekłem nie, choć sam nie wiem, dlaczego i po co w myślach się bijąc oglądając telewizję z wielkim udawanym skupieniem…jej maślane oczka przerastały wszystko i wszystkich patrząc na nią pragnieniem było wejść w otchłań niebios spojrzeniem miała wszystko, co powinna dała się kochać za całokształt siebie jej uśmiech gesty i z siłą, jaką się poruszała to cała (M…) bez znikomego gestu znaleźliśmy się w sypialni ,leżąc obok dotykając ją cały się trząsłem tak bez powodu sam czasem zastanawiam się dlaczego tak się dzieje może na skutek tego iż mi zależy na danej osobie…Bez większych gestów zaczęliśmy się kochać  kotara lęku sama odpłynęła jej ciało i ruchy były niesamowite   odpłynąłem gdzieś daleko w rzeczywistości …piękna sielanka była kilka miesięcy do dnia kiedy oznajmiła ze wyjeżdża do innego kraju, w jednej chwili poczułem  ż e skończył się świat i nie wiedziałem jak ją mam zatrzymać..tak minął czas pięknego zakochania …

 

 
  STRONY PARTNERSKIE I POLECANE PRZEZ MAGAZYN CEGŁA  
   
  Portal turystyczny Noclegi-Online Wrocław  Kalambur