Cegła - Literatura - Proza - Poezja
100 000 KSIĄŻEK NA WWW.TAJNEKOMPLETY.PL !!!
AKTUALNOŚCI MEDIA PODREALIZM CEGIELNIA WASZE & NASZE WYWIADY LINKI KSIĘGA GOŚCI REDAKCJA
 
 
WRÓĆ | WYDRUKUJ

Rafał Derda

Pomiędzy potrzebą a przyjemnością, czyli na temat Poznania Poetów (1989-2010)

Pomiędzy potrzebą a przyjemnością, czyli na temat Poznania Poetów (1989-2010)

 

Co pewien czas rodzi się w danym środowisku literackim potrzeba, by wydać pozycję, która udokumentowałaby jej działalność, pokazałaby z perspektywy lat jej dokonania, (ale i również wpadki) oraz podsumowała miniony okres, oczyszczając tym samym pole do dalszej aktywności. Decyzja o wydaniu takiej książki jest zawsze decyzją ryzykowną. Jeżeli osoby, które zamierzają się tego podjąć, to kanapowe grono wzajemnego umiłowania, otrzymujemy bolesny dokument środowiskowej mizerii (woluminy odfajkowujące kolejne dziesięciolecia istnienia regionalnych ośrodków poszczególnych związków literackich mogą być tutaj więcej niż wymownym przykładem). Z drugiej strony, jeżeli opisywane zjawisko jest zjawiskiem liczącym się w najnowszej historii polskiej literatury, bardzo łatwo można wpaść w pułapkę rozdrobnienia, pewnego rozczłonkowania wątków i nurtów, czego skutkiem może być brak syntetycznego spojrzenia. Wydaje mi się, że jednym z ważniejszych kryteriów  kryterium przy ocenie tego typu wydawnictwa powinna być pozytywna odpowiedź na pytanie, czy książka jest spójna i czy czyta się ją dobrze, a czytelnik podczas jej lektury ogarnia całość omawianego zjawiska. Przyjrzyjmy się, czy jest tak w przypadku Poznania Poetów.  

 

Zanim zanalizujemy strukturę pozycji, zwróćmy uwagę na jej generalny klimat. To, na co czytelnik zwraca od razu uwagę podczas lektury wydanej przez WBPiCAK książki, to nieco ambiwalentny stosunek jakim darzą Poznań poproszeni o wypowiedź na jego temat twórcy. Bardzo wyraziście i niestety niezbyt pochlebnie miasto wypada w krótkich wywiadach z Piotrem Kępińskim i Edwardem Pasewiczem. Pierwszy stwierdza, że „w Poznaniu kulturę traktuje się jako zło konieczne” (str. 74), drugi zaś zdradza nam, że „to naprawdę nie jest miasto dla artystów” (str. 103). Głosy te są o tyle ważkie, że padają z ust „emigrantów”, osób które opuściły Wielkopolskę w trosce o swój dalszy rozwój (Piotr Kępiński jest obecnie pracownikiem „Newsweeka” w Warszawie, natomiast Edward Pasewicz wprowadza świeży literacki zamęt w Krakowie). Zamieszczenie tak krytycznych głosów w wydawnictwie niejako jubileuszowym, bardzo podnosi jego wiarygodność. Czytelnik wie, że nie ma czynienia z laurką, peanem na cześć przeszłości, ale z dogłębną analizą silnych i słabych stron dynamiki życia literackiego w danym miejscu i czasie. Podczas dalszego czytania, natrafiamy na taką owo wypowiedź Adama Kaczanowskiego, literata, który w Poznaniu został i tworzy do teraz:

 

„(...) – czy Poznań jest dobrym miejscem do artystycznej zabawy - uważam, że jak najbardziej. Najgorsze, co może się artyście przytrafić, to środowisko, w którym dba się o niego nadmiernie, chucha i dmucha. Gdy zaprasza się go na salony, głaszcze i karmi słodyczami, pasie stypendiami. Wtedy rodzą się literaci, nie pisarze, nie artyści, lecz leniwie cwaniaki.”

(str. 177).

 

Znajdujemy tam również słowa Macieja Gierszewskiego: „Nie chciałbym, z własnej woli, wyjeżdżać z Poznania” (str. 173). Mamy więc tutaj obraz zrównoważony. Poznań zyskuje swoje plusy oraz otrzymuje minusy, co ironicznie pokazuje nam, nie popadający w samozachwyt ani w malkontenctwo, zawsze ceniący sobie trzeźwy osąd rzeczywistości charakter tego miasta. Jest to pierwszy moment zahaczenia, moment, gdzie osoba niewtajemniczona tworzy sobie zazębiający się obraz miasta. Jest to również pierwszy punkt, w którym czytelnik wie, że u osoby odpowiedzialnej za tom potrzeba udokumentowania rzeczy nie przeważała nad przyjemnością stworzenia książki o ciekawym zjawisku ilustrowanym ciekawymi tekstami.

                  

Przejdźmy do treści książki. Na omawiany zbiór składa się wstęp Piotra Śliwińskiego będącego redaktorem woluminu, dziesięć tekstów krytycznych, obejmujących omówienie twórczości czternastu poetów, siedemnaście prezentacji poetyckich poetów, dziewięć krótkich wywiadów oraz skrótowy słownik przypominający miejsca oraz tytuły ważne dla miasta w omawianym okresie. Należy wspomnieć również o trzech wkładkach ze zdjęciami ilustrującymi przebieg festiwalu „Poznań Poetów”, od którego to wydarzenia tom zaczerpnął swą nazwę. Artykuły krytyczne zaczynają się od tekstu na temat Krystyny Miłobędzkiej, patronki nie tylko poznańskich poetów, ale osobie znaczącej dla całej tzw. młodej poezji, a kończą się na analizie twórczości Kiry Pietrek, poetce dopiero co po debiucie. Pomiędzy tymi dwoma tekstami znajdujemy w Poznaniu Poetów szerokie omówienie twórczości (nie tylko literackiej, ale i redakcyjnej) takich postaci jak Mariusz Grzebalski, Dariusz Sośnicki czy też wcześniej wspomniany Piotr Kępiński. Ta część cieszy chyba najbardziej, z paru powodów. Po pierwsze mamy tutaj do czynienia z nazwiskami, które jednoznacznie kojarzą się z Poznaniem, nawet dla czytelnika średnio zaznajomionego z współczesną liryką naszego kraju. Po drugie, każda z tych osób zaprezentowana jest w sposób więcej niż wyczerpujący – oprócz tekstu krytycznego na ich temat, otrzymujemy wybór 3-4 wierszy danego poety oraz wywiad z twórcą, gdzie klarują oni, zapomniane już pewnie, aczkolwiek istotne historie z początków młodoliterackiego karnawału, wyjaśniają specyfikę obcowania w tak słodko-gorzkim dla literata miejscu jakim jest Poznań oraz pokazują jak to miasto wpłynęło nie tylko na ich poetyckie, ale i najzwyklejsze życiowe wybory. W podobny sposób, aczkolwiek w nieco mniejszej dawce potraktowano poetów nowszych roczników, wybranych przez Joannę Armatowską, autorkę tekstu Młodzi, młodzi duchem?, na świeży głos liryki stolicy Wielkopolski. Poetów tych jest pięciu (Marta Grunwald, Szczepan Kopyt, Marcin Czerkasow i, jak można się domyślić z cytatów powyżej w omówieniu - Adam Kaczanowski oraz Maciej Gierszewski), i chociaż jest za prędko by wyrokować o literackiej przyszłości tych twórców, każdy kto choć pobieżnie zna utwory wymienionych musi się zgodzić, że są to autorzy więcej niż obiecujący, o rozpoznawalnym stylu oraz zbiorach wierszy, które nie zostały nie zauważone przez czytelników i krytykę. Chronologiczne ułożenie prezentowanych autorów było posunięciem więcej niż sensownym, pokazującym pewien ciąg, ewolucję dykcji. Dodatkowym smaczkiem jest obecność w zbiorze autorów, którzy nie są jednoznacznie młodoliteraccy (np. Agnieszka Kuciak czy też Nguyen Chi Thuat), jednoznacznie poznańscy (Robert Rybicki, Lothar Quinkenstein), czy też jednoznacznie „poetyccy” (chodzi mi tutaj o Romana Bromboszcza i Małgorzatę Dawidek-Gryglicką). Dopełniają oni mapę literackiego Poznania i chociaż brakuje mi tutaj paru rzeczy (np. przeprowadzono wywiady tylko z dwoma z pięciu osób omówionych w opracowaniu Armatowskiej), to całość, jak już zaznaczyłem, jest lekturą przyjemną. Zmieścić 21 lat historii literatury dużego miasta, dodatkowo miasta, które raz po raz zaskakuje z jednej strony nowymi dykcjami w liryce, a z drugiej inicjatywami wydawniczymi, jest niezmiernie trudno. Tym bardziej trudno to zrobić w sposób żywy, pokazujący że liryka to przede wszystkim ludzie, a nie operacje na ideach. Piotrowi Śliwińskiemu ta sztuka się udała. Nie pozostaje nic innego jak zaprosić wszystkich, nie tylko poznaniaków, to zapoznania się z tą pozycją.

 
  STRONY PARTNERSKIE I POLECANE PRZEZ MAGAZYN CEGŁA  
   
  Portal turystyczny Noclegi-Online Wrocław  Kalambur