cichy i niczyj potrafię być
bliższy
od świateł pociągu
wjeżdżającego na peron czwarty
gdzie czekasz ubrana w perfumy i makijaż
w taką jak lubię sukienkę
wśród pisku kół
nie słychać oddechów
nierównych
jak krawężniki na ulicy Sosnowej
(rośnie tu stary dąb
zasztyletowany przez dzieci
o mózgach jak kalafior
ale to nie jest ich wina
dlatego niech pełzają własnymi ścieżkami)
miażdżymy sobie usta
jak zderzaki aut na crash testach
i kiedy pustoszeje przestrzeń
otwierasz się butelką
wina
wypełniasz mnie sobą |