Jeszcze wybrzmiewa ponad głowami ta surowa gadka,
twarze tak wyraziste jak spóźnienie na " dzień dobry."
" But buca w kłusie " - powiedział i zgubiłem skarpetkę.
" To jakaś magia? " - zapytałem bez złudzeń, słysząc klakson
trąbiący swoje Auld lang syne. " Musimy starać się o prawdę,
inaczej nie znajdziemy ani jednego prawdziwka w tym lesie " -
powiedział, co pasowało do tapety jak wałek. Może spóźniony,
ale poczułem, że ktoś mnie tu nabiera. " Odpuść sobie,
chciałem tylko chwilę pogadać z No Wiecie Kim." Jeden wstał
i wzrosło ciśnienie. Po chwili otworzył okno mówiąc otwarcie -
" Nie ma go i nie było." Schowaliśmy się w szafie, powiał wiatr,
wszystko się ulotniło, no wiecie gdzie. Z wyjątkiem dwóch chwil. |