Cegła - Literatura - Proza - Poezja
100 000 KSIĄŻEK NA WWW.TAJNEKOMPLETY.PL !!!
AKTUALNOŚCI MEDIA PODREALIZM CEGIELNIA WASZE & NASZE WYWIADY LINKI KSIĘGA GOŚCI REDAKCJA
 
 
WRÓĆ | WYDRUKUJ

Rafał Kwiatkowski

Przester wskazany ( na marginesie )

Wchodząc w najnowszy tomik Macieja Meleckiego znajdujemy się w punkcie wyjścia nie wychodząc nigdzie poza słowa. Wycieczka trwa i tyle. Przygotowaliśmy się do niej uzbrojeni po zęby w kanapki, czyli taką tam kajzerkę, albo zwykłą bułę przekładaną denotacją i konotacją. Wchodzimy poważni, pełni przyzwyczajeń określających pozycję obtrzaskanego czytelnika. Tymczasem z każdym wersem, niczego nie podejrzewając, dajemy się schwytać w sidła zastawione przez autora niczym pokorne baranki albo niebieski kosmonauta. Melecki głaszcze nas czule po głowach jak Tom Jones sarenki w filmie Marsjanie atakują, albo supergreatbrytyjczycy z grupy Marsjan. Jeszcze krok i wpadamy w otchłań bez dna i poza DNA. Spadając chwytamy się zdań, spadanie nie ma końca i nie przydaje się grzebień dla tonącego. Ach, nieobecność upadku jest taka przyjemna. Przester sprzyja lotom bez celu. Na dodatek ułatwia swobodne manewrowanie ciałem. Lecimy w bok, dół, górę, nigdy nie upadając na upragnioną glebę. Autor pomaga nam wyłamać się pozornym prawom. Ciążenie? Czasami wydaje się, że "spadamy w górę" jak pisał gdzieś Valery. Bez dwóch i trzech zdań, mamy przed sobą tomik, który pozwala czytelnikowi na więcej niż wie. Nawet, jeśli zdania niosą obraz, to autor podrzuca go nie nudząc jak paru maniaków klarownego bełta. Urzeka tym, że nie ma nic na sprzedaż. Gra w język składający się głównie z krzepkich rozstań i zawahań, by jeszcze podsycić rozwidloną uwagę, skupić się odrobinę w tym zatrzymanym odwrocie (Tylko na przecięciu). Krzyżówka nie ma początku i końca, trwa. Czytelnik oddaje się swobodnemu poszukiwaniu punktów przecięcia światła na skrzyżowaniach, akurat gdy złapał gumę, a reszta to oblicza pokazujące warunki, na których znosiło się i znosi to dalsze tam (Takie jest tam). Meleckiemu może wydawać się, że nie ma już nic do powiedzenia. Nie porusza wzniosłych tematów, stroni od histerii, ale tak naprawdę mówiąc na jałowym biegu ma jeden z ważniejszych głosów na scenie tego dramatu jakim jest krajowa poezja. Podejmując wyzwanie Teraz, nie oglądając się za siebie, słucha Głosu nie krytyków, którzy wymyślili sobie abstrakcyjne pojęcie "jasności" siedząc po uszy w dawno przebrzmiałej bufonadzie nazywanej dumnie "rzeczywistością" w której to przedmiot stwarza tekst i zapada zmrok odbicia. Język stwarzający rzecz nie mieści się w głowach ogierów ze stajni tej i tamtej. Odrębność tekstu od tego, co się w ogóle widzi, rozmiękcza mur jak rozpuszczalna ryba. A mur istnieje. Składa się z wersów powielanych przez tysiące wytwórców, mówiących do nas o tym samym w tym samym rejestrze strat i zysków. Na szczęście tomik Macieja Meleckiego usuwa kolejną warstwę tynku i kiedyś zawali się cała konstrukcja a dziury, przez które patrzą krótko wydłużą spojrzenia. Utopia? Osobiście w to nie wierzę, po długim śnie socrealizmu trudno będzie dostrzec poetom coś więcej niż larkinowskie popłuczyny w konwencji martwej wyobraźni. Dalej będą snuć nić smętnego egzystencjalizmu, skacowaną filozofię, sypać błyskotkami a la beat generation z poślizgiem. Wierzę tylko w to, że czasami pojawi się odrębny, świadomy tego co robi, przekraczający granicę, głos na miarę Meleckiego, Sosnowskiego, Rybickiego czy Jochera. Przed nami szarfa kolejnej mety. Znika Przester, pozostaje krzesło, biurko, lampka. A gdzie wiersz? Rozstrzelany między wersami wyszedł na stronę. I bęc. No wiesz. Przesterowany układ nie jest układem liniowym. Wychodząc znajdujemy się w punkcie wyjścia.

 
  STRONY PARTNERSKIE I POLECANE PRZEZ MAGAZYN CEGŁA  
   
  Portal turystyczny Noclegi-Online Wrocław  Kalambur