Zapylona lilio z przyszłym mieczem w pochwie; nie zadrżą usta o śpiącym nasieniu Twojego żywota. Wykiełkuje ono dopiero po trzecim dniu od zdjęcia.
Przyszła Królowo z tysiącem twarzy, tytułów i miejsc; Madonno z kościołów, jarmarków czy wystaw. Skromna, uniżona i łaskawa Pani. Pierwsza wreszcie niewiasto między hybrydami.
Nie zadrżą mi usta, choć jestem Archanioł. Nie zadrżą mi usta, bo jestem Archanioł.
Oni będą musieli zobaczyć sfałszowane piety; doświadczyć sztucznego Lamentu.
Założyć koronę nie z cierni, lecz złota. Dwanaście gwiazd zawiesić nad głową.