W Krakowie odbył się Kongres Kultury Polskiej.
Uczestnicy prawili o dwóch kulturach: „wysokiej” i „popularnej”. Ich zdaniem Polacy nie uczestniczą dziś w kulturze „wysokiej”, a hegemonem jest kultura „popularna”.
Wielką rolę w tworzeniu i propagowaniu kultury odgrywają media. Niestety jest to w głównej mierze kultura „prostactwa i kiczu”.
Zastanawiam się jak to możliwe? Przecież istnieje Ministerstwo Kultury? W jakiż to sposób mogło dojść do tego, że pod czujnym okiem urzędników z Ministerstwa Kultury tyle tego kiczu?
Być może jest to kwestia niewystarczających jeszcze nakładów? Pan Minister Kultury i Dziedzictwa Narodowego Bogdan Zdrojewski ogłosił, że zakontraktowano inwestycje w infrastrukturę na kwotę 2 miliardów złotych. „Kultura będzie liderem absorpcji środków europejskich” – zapewnił Pan Minister. Nie wiem, czy uczestnicy Kongresu są usatysfakcjonowani. Czymże jest jakaś tam „infrastruktura” wobec „Kultury” (oczywiście przez wielkie K)? Człowiek kulturalny pieniądz i „pogoń” za nim powinien mieć przecież w głębokiej pogardzie. Kultury nie tworzy się dla pieniędzy! Nieprawdaż?
„Więcej państwa w kulturze i więcej kultury w państwie” – tak pięknie Pan Minister Zdrojewski podsumował swoje wystąpienie. Wyraził też żal, że mało było relacji z Kongresu w telewizji publicznej. Ale przecież w telewizji publicznej jest 100% państwa?! Więcej już być nie może! To może jednak, żeby było więcej kultury w państwie i telewizji publicznej powinno być mniej państwa w telewizji publicznej?
Coś mi się wydaje, że uczestnicy kultury „wysokiej” nie czytali Ayn Rand, której książki zaliczą być może (z uwagi na ilość sprzedanych egzemplarzy) do kultury „popularnej”. Więc podrzucę im pomysł, jaki wygłosił w Atlas Shrugged profesor Balph Eubank podczas dyskusji o wyrównywaniu szans:
„Powinno istnieć prawo ograniczające nakład jednej książki do dziesięciu tysięcy egzemplarzy. To otworzyłoby rynek literacki na młode talenty, świeże pomysły i twórczość niekomercyjną. Jeśli zabroni się ludziom kupować miliony egzemplarzy tego samego szmelcu, będą zmuszeni kupować lepsze książki”. |