Cegła - Literatura - Proza - Poezja
JEST JUŻ 24 NUMER MAGAZYNU CEGŁA - PIECZĘĆ, PYTAJ W KSIĘGARNI TAJNE KOMPLETY, PRZEJŚCIE GARNCARSKIE 2, WROCŁAW
AKTUALNOŚCI MEDIA PODREALIZM CEGIELNIA WASZE & NASZE WYWIADY LINKI KSIĘGA GOŚCI REDAKCJA
 
 
WRÓĆ | WYDRUKUJ

Robert Rusik

Gra

    – Przegrałeś już chyba wszystko – siedzący w skórzanym fotelu ciemnowłosy mężczyzna z satysfakcją spoglądał na współtowarzysza gry.


    – Tak, chyba tak… - staruszek nerwowo splótł dłonie.


    – A więc to wszystko moje – mężczyzna spoglądał z zadumą na zawieszoną w czarnej przestrzeni kulę. – Nie żal ci?


    – Przecież to jeszcze nie koniec gry – zaprotestował staruszek.


    – A cóż masz jeszcze w zanadrzu? – brunet uniósł lekko brwi.


    – Spójrz – starzec postawił przed nim skrzynkę. – Tego jeszcze nie masz, prawda?


    Mężczyzna w czarnym garniturze podszedł do skrzyni. Z niedowierzaniem spojrzał na staruszka, po czym wziął go delikatnie pod ramię i podprowadził do okna. Wskazał na błękitną perłę, toczącą się leniwie dookoła jasnej gwiazdy i powiedział:


    – Przyjrzyj się jej. Spójrz na to – pstryknął palcami.


Obraz przybliżył się znacznie. Po powierzchni planety, porośniętej olbrzymimi roślinami, chodziły dostojnie gigantyczne stworzenia. Co chwilę wybuchała krwawa walka o pożywienie, o terytorium łowieckie czy po prostu o samicę. Z każdego zakątka widocznego fragmentu dobiegał ryk cierpienia. Nad wszystkim krążyły inne giganty, unoszące się w powietrzu na błoniastych skrzydłach.


– Jak sądzisz – brunet spoglądał na staruszka – ile twoje maleństwa przeżyją w takim otoczeniu? Godzinę? Dwie?


– Tylko tyle mi zostało… – drobny, siwy mężczyzna bezradnie rozłożył ręce.


– No cóż… Zagrajmy – westchnął brunet.


Spojrzał z politowaniem na staruszka. Ujął trzy kostki w dłonie, potrząsnął i rzucił. Kości toczyły się po blacie stołu, aż w końcu pojedynczo zatrzymywały się. Z każdą wyrzuconą liczbą oczek twarz staruszka robiła się coraz smutniejsza.


Sześć… Sześć… Sześć…


– Przykro mi – brunet zdecydowanym ruchem zabrał skrzynię.


– Chyba już pójdę… – staruszek ciężkim krokiem podążył w stronę drzwi. Kiedy przechodził przez próg, zatrzymało go pytanie bruneta.


– Ale, ale… jak one się właściwie nazywają?


– Ssaki – starzec uśmiechnął się gorzko.


– Ssaki… – mężczyzna wyciągnął jednego. Gładząc go po futerku szepnął:


– Nie macie szans przetrwać. A nawet jeżeli, to co z was wyrośnie?


Nie zauważył błysku w oku wychodzącego staruszka.

 
  STRONY PARTNERSKIE I POLECANE PRZEZ MAGAZYN CEGŁA  
   
  Portal turystyczny Noclegi-Online Wrocław  Kalambur