Cegła - Literatura - Proza - Poezja
JEST JUŻ 24 NUMER MAGAZYNU CEGŁA - PIECZĘĆ, PYTAJ W KSIĘGARNI TAJNE KOMPLETY, PRZEJŚCIE GARNCARSKIE 2, WROCŁAW
AKTUALNOŚCI MEDIA PODREALIZM CEGIELNIA WASZE & NASZE WYWIADY LINKI KSIĘGA GOŚCI REDAKCJA
 
 
WRÓĆ | WYDRUKUJ

ROBERT RYBICKI

Ewolucje ról wewnętrznych o ksiązce Arkadiusza Kremzy "Ludzie wewnętrzni"

Instytut Mikołowski wydał w 2009 roku poemat Ludzie wewnętrzni Arkadiusza Kremzy, pisany w Wielkiej Brytanii, będący jakby summą z życia podmiotu, pisaną charakterystycznym, dynamicznym językiem, jaki znamy u autora Zimnego bakcyla od lat. Jest to drugie większe podejście Kremzy do matrycy poematu, tym razem już kompletnie odrębnego, spójnego, niosącego za sobą synkopowany obraz doświadczeń wewnętrznych, powiązany z symultanicznym, synestetycznym zapisem widzialnego tudzież dotykalnego (pansensorium!). Zaczyna się od wyjścia na świat z łożyska, kończy tak:

(…) Hej wy wewnętrzni ludzie. Hej wewnętrzne

Wszystko. Wychodźcie na zewnątrz i siadajcie wygodnie.

Patrzcie. Tam właśnie gdzie migocze nienazwane

Jest wasz początek.

Tuż obok. To koniec.

Koniec wszystkiego, koniec życia, koniec ludzi wewnętrznych mogą sugerować przemianę wewnętrzną podmiotu, który rozstaje się z awatarami przeszłości, zabija je jak Bóg wielu swoich jaźni, graniczących ze sobą poprzez, gdyby tak ująć, dyktaturę czasu; tak jakby czas warunkował istnienie każdych mikropodmiotów, które składają się w jeden podmiot jak na słynnym alegorycznym obrazie przedstawiającym Ludwika XIV jako wielką postać składającą się z milionów małych ludzików, uosabiających całe społeczeństwo francuskie schyłku XVII wieku. Obraz miał alegoryzować absolutyzm. Kremza zachowuje się jak Pan Wiersza i Władca Absolutny: każe wszystkim marionetkom jaźni, za pomocą wykreowanego podmiotu, dać się sparaliżować na moment, za pomocą zaklinającego „Hej, ty!”, by podmiot-metaświadomość mógł się rozliczyć z każdym awatarem face to face, word to word. Rzeczywiście wygląda to jak Sąd Ostateczny.

Rozpoznajemy od początku eliptyczny styl Kremzy, rozpoznawalny wśród wielu poetyk; nerwowy, szarpany. Autor żongluje najróżniejszymi rozchwianymi tropami (nader często używane metafory quasi-biblijne), które mają znamionować dynamikę przemian nie tyle w poetyce, gdy to frazy często zaskakują się nawzajem konstrukcją tropów i rytmiką, ale tez dynamiką przemian w łonie świata przedstawionego. Świat przedstawiony poddany jest kaprysom czasu: to zwalnia to przyspiesza tok życia, zachowując jednak przez czas trwania poematu jednorodność tych przemian (na początku jest duże przyspieszenie od narodzin do etapu zucha). Czas w poemacie Kremzy jest popękany, niby linearny, ale z przerwami, wyrwami. Możliwe, że jest to próba zapisu czasu świadomości ludzkiej.

Konstrukcja podmiotu jest w tym wypadku jednym z najciekawszych wiodących elementów dzieła. Syndrom reżysera, który ustawia swoich siebie sprzed lat, tych innych ja, albo alter ego - jako kto woli, jest dominujący; zresztą każda postawa twórcy narzuca dziełu niepowtarzalne cechy języka, jakim utwór został obdarzony (przydałaby się redefinicja postaw, którą kiedyś przedstawił Edward Balcerzan w swojej książce o poezji polskiej do 1968 roku; może nie daje to możliwości odczytań samego języka, ale byłoby jednym z ciekawych kluczy odczytań powiązań na linii autor-tekst); Kremza z kolei należy do twórców, których cechuje wyrazista postawa.

Kremza nie jest wirtuozem kompozycji tomu z racji tego, że idzie na żywioł. Jemu wystarcza postawa i tekst. Zresztą kompozycja jest prosta, są elementy klamrowości: quasi-chronologia związana z okresem dojrzewania byłaby spłyceniem tematu z tego powodu, że co rusz pojawiają się metafizyczne wstawki, które uruchamiają dodatkową przestrzeń (czyt: następną planszę), wystarczy przytoczyć takie skrawki tekstu jak: Przybywaj Gabryelu i zwiastuj, Puknijcie w drzwi Gabryela albo Michała, Ja wewnętrzny wybawiciel. Odkupiciel./Odpuściciel. J e z u s  w e w n ę t r z n y., Wewnętrzny mnichu mnichów. Zderzają się, dla przykładu, z takim fragmentem: Podglądaj cycki i dupy. Cipki i siusiaki., co daje nieco komiczny efekt, ale z drugiej strony uwypuklają stary podział na sacrum i profanum; zresztą przywoływanie nazewnictwa chrześcijańskiego, śladowe poniekąd, jest zapisem refleksów pozostałych po dogmacie - nawet jako wspomnieniu, gdy to dogmat został już obśmiany dawno. Tu jawi się bardziej religia doświadczenia ciała, jako tego, które się dzieje na przestrzeni  p r y w a t n e g o  czasu. Jezus wewnętrzny też jest kolejnym awatarem, jego rozsądzenia i wybaczania, wynikające z taktyki miłosierdzia, jawią się jako jeden z wewnętrznych głosów, dopuszczonych przez Reżysera albo kaprys, może nawet Losu.

Tu jest właśnie paradoks konstrukcyjny w związku z tą recenzją. Mowa o Reżyserze, więc kimś, kto planuje przebieg  a k c j i, a zarazem o Kremzie jako człowieku, który nie jest wirtuozem kompozycji. Można mówić o autorze jako osobie, która, konstruując kolejne dzieło, swobodnie przechodzi z żywiołu wypowiedzi stricte poetyckiej, praktycznie lirycznej, do świata fabuły albo narracji – realizującej zarazem świat fabuły, jak i wypowiedzi poetyckiej, a wszystko w zrębach jaźni kogoś, kto myśli o wierszu kryteriami człowieka, który musi zaaranżować każdą scenę jak w spektaklu teatralnym, narzucając swą wolę wszystkim powiedaczom, albo, jak w spektaklach Mądzika, zabierając im głos i  k a ż ą c  s ł o w o m  g r a ć  j a k  c i a ł e m.

Robert Rybicki

Arkadiusz Kremza: Ludzie wewnętrzni. Instytut Mikołowski, Mikołów 2009.

 

 

 

 

 

 

 
  STRONY PARTNERSKIE I POLECANE PRZEZ MAGAZYN CEGŁA  
   
  Portal turystyczny Noclegi-Online Wrocław  Kalambur