Zgasło światło. Brak prądu spowodował wyłączenie wszystkich urządzeń elektrycznych w domu. Zapanowała ciemność i nienaturalna cisza, która jak tylko ona, potrafi rozsadzać głowę. Umysł włącza systemy obronne, próbuje zniwelować ciszę natłokiem myśli. Niestety, ten niedoskonały system, zamiast zapanować nad myślami, potęguje chaos. Wzrok od małego przyzwyczajany do sztucznego światła nieprzystosowany do życia w ciemnościach, mami zjawami.
- Skup się, skup się - próbuję mówić sam do siebie, aby tylko usłyszeć ludzki głos.
Każda komórka ciała, drga, dygoce. Każdy włosek na skórze staje na baczność. Dosłownie czuję jak źrenice rozszerzają się, nienaturalnie. I te rozmyte postacie, na granicy zwidy. Tak, to byty, które wykorzystując nadarzającą się okazję, objawiają się ze swego mrocznego królestwa. Pamiętam je, pamiętam z lat dzieciństwa. Przez lata zdążyłem zapomnieć o nich ale one dobrze pamiętają, nigdy nie zapomną smacznego, czystego i niczym niezanieczyszczonego strachu, którym się karmiły.
- Nie boję się was - wymówiłem drżącym głosem, bardziej by uspokoić siebie bo na nich nie wywarły te słowa żadnego wrażenia.
Zamarłem. Uśmiechały się szyderczo bezkształtnymi twarzami. Skrupulatnie, bez pośpiechu płynęły w moim kierunku. Przykuty do fotela paraliżującym strachem, mogłem tylko czekać. Czas jakby się zatrzymał lub nigdy nie istniał. Byłem tylko ja, mój fotel i one. |