Cegła - Literatura - Proza - Poezja
100 000 KSIĄŻEK NA WWW.TAJNEKOMPLETY.PL !!!
AKTUALNOŚCI MEDIA PODREALIZM CEGIELNIA WASZE & NASZE WYWIADY LINKI KSIĘGA GOŚCI REDAKCJA
 
 
WRÓĆ | WYDRUKUJ

Robson

STRASZNIE BRZYDKA KRÓLEWNA

 

Król Eryk Rudobrody miał wielki problem, który nie pozwalał mu się wyspać już od długich miesięcy. Miał pięcioro dzieci, trzech synów i dwie córki. Ale nie to było problemem, bo dzieci mógłby zrobić dużo więcej, gdyby jego żona nie umarła przedwcześnie. Synów bardzo szybko ożenił z córkami królów sąsiednich mocarstw, starszą córkę również bez kłopotów wydał za następcę tronu Grechlandu, krainy leżącej na południe od rządzonego przez niego Danwostanu. Tylko z tą najmłodszą cholerą, Mileną, zawsze miał problemy. Żadne z jego dzieci nie było piękne, bo i po kim? Ich tatuś również nie zaliczał się do przystojniaków, ale powiedzieć o Milenie, że jest brzydka, byłoby z pewnością sporym niedopowiedzeniem. Milena była tak strasznie szkaradna, że każdy na jej widok odwracał się z obrzydzeniem, wbijał wzrok w podłogę lub udawał, iż zauważył coś ciekawego na suficie albo za oknem. Nawet psy uciekały ze stłumionym skowytem, gdy tylko pojawiła się na pałacowym dziedzińcu. Pewnie dlatego jego najmłodsza była tak wredna i złośliwa. Wcale jej się nie dziwił. W końcu skończyła 17 lat i chuć niemal ją rozsadzała. Wiedział dobrze, że bardzo chłopa jej się chce, ale niestety żaden chłop jej nie chciał.
I w tym właśnie leżał problem Eryka Rudobrodego, władcy Danwostanu. Żaden chłop nie chciał Mileny i nic nie można było zrobić w tej sprawie. A szkoda, wielka szkoda, bo gdyby zechciał ją na ten przykład młody Antoniusz, nawiasem mówiąc również nie grzeszący urodą, Danwostan zyskałby potężnego sojusznika, gdyż Szwargon, jego zachodni sąsiad, szybko rósł w siłę i trzeba było coś z tym zrobić, bo mogło się to skończyć wojną, a tego Eryk nie chciał. Zresztą pal licho Antoniusza. Najgorszą obelgą dla Eryka było to, że nawet pomniejsi królowie, książęta i hrabiowie gardzili ręką jego córki. A przecież był nie byle kim – był królem potężnego, bogatego państwa i to inni powinni zabiegać o to, by poprzez małżeństwo wejść z nim w sojusz, a nie odwrotnie, do jasnej cholery! Owszem, kandydatów do ręki Mileny było sporo, zjeżdżali się ze wszystkich stron świata, ale odjeżdżali w te pędy, gdy tylko ujrzeli paskudne oblicze jego najmłodszej latorośli, jej wielkie, wyłupiaste, rybie oczy, krzywe, zepsute zęby, piegowatą cerę poznaczoną ranami po trądziku regularnie rozdrapywanym brudnymi paznokciami i śladami po przebytej ciężkiej odmianie ospy, gigantyczny, orli nos i odstające, ośle uszy. Król Eryk splunął z obrzydzeniem, gdy oczami wyobraźni przywołał obraz swej córki.
Słyszał plotki o swojej córce, które wydawały się bardzo prawdopodobne. Słyszał, że chodzi przy służbie zupełnie naga, chcąc sprowokować młodzieńców pracujących w pałacu – kucharzy, krawców, szewców i innych młodych rzemieślników. Bez powodzenia, gdyż żaden z nich nie zainteresował się jej wątłym, przeraźliwie chudym ciałem, płaskim tyłkiem i malutkimi piersiątkami. Słyszał też, że pewnego dnia, a raczej nocy, Milena przebrała się za ladacznice i wymknęła się potajemnie do dzielnicy słynącej z kobiet lekkich obyczajów, licząc na to, że jakiś desperat skusi się na nią, zachęcony minimalną ceną za usługi cielesne. Na szczęście dla honoru królewny i przede wszystkim honoru króla, żaden mężczyzna nie był aż tak zdesperowany i nie połasił się na brzydulę z królewskiego rodu, choć ta tak spuszczała z ceny, że w końcu była nawet gotowa oddać się za darmo. Eryk Rudobrody wstydził się za nią i przydzielił do niej służącego, który miał ją dyskretnie śledzić i zapobiegać w przyszłości podobnym ekscesom. Dobrze, że jej świętej pamięci matka tego nie widzi, bo chyba przewróciłaby się w grobie!
- Cholera jasna! – zerwał się na równe nogi i krzyknął. – Dlaczego ta poczwara nie umarła przy porodzie zamiast swojej matki!
Po chwili uspokoił się i usiadł na łóżku. W głębi serca kochał tą swoją brzydulę, przecież była jego córką. Fakt, że bardzo szkaradną, ale zawsze córką. Szkoda tylko, że tak ciężkim zadaniem było wydanie jej za mąż, a jakiś dobry sojusz z silnym krajem przypieczętowany małżeństwem bardzo by się przydał do tego, żeby Danwstan stał się jeszcze potężniejszy.

*****

Królewna Milena obudziła się jak zwykle w podłym nastroju. Dobrze, że nie było już w komnacie sypialnej żadnego lustra, bo widok jej ohydnej twarzy odbijającej się w zwierciadle zawsze jeszcze pogarszał jej humor. Jak zwykle spała nago i jak zwykle nago poszła się załatwić, ale znów żaden ze strażników stojących na korytarzu pod drzwiami komnaty nawet nie spojrzał na nią, co oczywiście jeszcze bardziej rozeźliło królewnę.
Chwyciła za dzwoneczek i zrobiła z niego użytek. Nie minęła krótka chwila, gdy do komnaty wbiegły dwie służki, gotowe do pomocy przy ubieraniu. Milena patrzyła na nie niechętnym wzrokiem, były bardzo ładne, o niebo ładniejsze od niej. Zwłaszcza jedna z nich, Dorota, była wprost prześliczna i miała dokładnie takie piersi, o jakich królewna zawsze marzyła. Na szczęście służki zdążyły się już przyzwyczaić do jej brzydoty i nie patrzyły się na nią ze skrywaną odrazą, jak większość dworzan.
- Co tam słychać nowego w mieście? – zagadała królewna.
- Wczoraj przyjechali kupcy z Arabikonii – odpowiedziała Dorota, zapinając królewnie koszulę. – Mają całe mnóstwo najróżniejszych towarów i to takich, jakich nigdy przedtem u nas nie widział. Przepiękne suknie, koszule, bransoletki, pierścionki, perfumy, maści, talizmany – od koloru do wyboru. Jeden z kupców ma nawet lampę, w której ponoć siedzi dżin spełniający trzy życzenia temu, kto go wypuści. Ale nikt nie jest zainteresowany jej kupnem. Nie dość, że bardzo droga, to jeszcze licho wie, czy faktycznie chowa się w niej dżin czy tylko jakieś obrzydliwe robactwo.
- Lampa z dżinem, powiadasz? – królewna Milena zamyśliwszy się podrapała się po chudym, twardym tyłku. – Sprowadź mi tu natychmiast tego kupca z lampą!

*****

Tego samego dnia wieczorem królewna, ubrana tylko w cienką koszulę nocną, siedziała sama w komnacie, trzymając na kolanach lampę. Zgodnie z instrukcją otrzymaną od kupca z Arabikonii, potarła nią kilka razy o piersi, a potem wyszeptała zaklęcie:
- Oramadagrada wypigada obrewydagada!
Z lampy wydobył się niebieskawy dym, który po chwili uformował się w małą postać ciemnowłosego, brodatego mężczyzny siedzącego po turecku.
- Orzesz ty, jakaś ty brzydka! Potworna z ciebie maszkara – wykrzyknął brodacz na widok Mileny, której twarz mogłaby przestraszyć najdzielniego rycerza.
- Zamknij się, konusie! – krzyknęła rozwścieczona Milena. – Masz do czynienia z królewną, jakbyś nie widział! Wypadałoby choć się skłonić, przywitać i przedstawić, nie uważasz?
- Przepraszam, królewno, wyrwało mi się niechcący – ciemnowłosy skłonił się z poważną miną. – Bądź pozdrowiona, o pani. Jestem dżin Virgovel i za to, że mnie wypuściłaś z tej śmierdzącej lampy, spełnię twoje jedno życzenie.
- Jak to jedno? Chcesz oberwać, karzełku? Miały być trzy!
- Przepraszam najmocniej. Trzy to były pięć wieków temu, teraz jest tylko jedno. Ktoś cię chyba oszukał.
- W takim razie każe wykastrować tego oszukańczego kupca!
- Więc jakie to życzenie, o pani?
- Chcę być piękną kobietą, mieć długie, czarne włosy, jedwabiście gładką skórę i duże, ładne piersi!
- O pani! Tego nie jestem w stanie spełnić. Nie jestem aż tak potężny, bo w twoim przypadku zbyt dużo trzeba byłoby zmienić…
- Milcz, prostaku! To co z ciebie za dżin, skoro nic nie potrafisz?
- O nie, pani! Potrafię wiele! Nie mogę wprawdzie uczynić z ciebie pięknej kobiety, ale mogę za to nauczyć cię wszystkich tajemnych sztuczek miłosnych, wszystkich technik i pozycji stosowanych przez najlepszych kochanków Dalekiego Wschodu, a wtedy żaden mężczyzna się tobie nie oprze, królewno!
- Czy w grę oprócz teorii wchodzą również zajęcia praktyczne – spytała z rumieńcami na szpetnej twarzy.
- Tak, o pani! Oczywiście – odpowiedział ze skwaszoną miną, wiedząc, czym pewnie to się dla niego skończy.
- W takim razie zgadzam się! Naucz mnie wszystkich pozycji i tajemnych sztuczek miłosnych. Zaczynamy w tej chwili – królewna położyła się na łóżku, podciągnęła koszulę aż do pasa i szeroko rozłożyła przeraźliwie chude, krzywe nogi, eksponując przed oczami dżina łono.
Niebieski dżin stłumił przekleństwo, samo rzucające mu się na język. Ze skwaszoną miną ulokował się między udami Mileny i zaczął naukę. Od zajęć praktycznych.

*****

Kilka tygodni później do stolicy Danwostanu przybył z poselstwem sam król Pepitonii, gdyż wojna z potężnym Szwargonem, zagrażającym zarówno Danowostanowi jak i Pepitonii, wisiała w powietrzu. Z kilkusetosobowym poselstwem przybył również następca tronu, młody królewicz Artur, gdyż jego ojciec, stary król Karol, postanowił zacząć go wprowadzać w zawisłości związane z rządzeniem państwem.
Królewna Milena zobaczyła przystojnego, siedemnastoletniego królewicza przez okno. Bardzo jej się spodobał i postanowiła, że to właśnie na nim wypróbuje to, czego nauczył ją dżin w czasie długich nocy spędzonych w jej sypialni. Jednak nie chciała mu się jeszcze pokazywać, by nie zraził się do niej, widząc jej, delikatnie mówiąc bardzo brzydkie, oblicze. Jej plan był inny.
Poselstwo miało przebywać w królewskim pałacu co najmniej tydzień. Królewicz spał w innym skrzydle budynku, ale to nie stanowiło większego problemu. Wiedziała, że młodziutki Artur pragnie kobiety, jak tylko może pragnąć tego siedemnastoletni chłopak, więc w nocy wysłała do jego komnaty swoją najpiękniejszą służkę, Dorotę. Tak jak się tego spodziewała, królewicz nie dość, że jej nie wygonił, to jeszcze bardzo sumiennie się nią zajął i pozwolił jej uciec ze swojego łóżka dopiero nad ranem. Podobnie było w dwie kolejne noce, a Dorota była po wizytach w sypialni królewicza tak bardzo zmęczona, że po powrocie natychmiast padała na łóżko i zasypiała kamiennym snem.
Czwartej nocy Dorota już nie poszła do sypialni Artura. Zamiast niej pod osłoną ciemności przemknęła się do komnaty młodzieńca sama królewna Milena. Nie pozwalając mu zapalić świec, w niemal absolutnych ciemnościach zrzuciła suknie i naga wślizgnęła się do jego łóżka.
Całą noc kochali się bardzo namiętnie i chyba przerobili wszystkie pozycje, jakich królewna nauczyła się od dżina. Było ich niemało, a Milena była bardzo pilną i zdolną uczennicą. Jedyną rzeczą, na jaką nie pozwoliła następcy tronu Pepitonii, było dotykanie jej piersi i za każdym razem, gdy młodzieniec chciał ją złapać za cycuszki, ona uprzedzałą go i chwytałą go za dłonie – miała tak mały biust, że królewicz natychmiast zorientowałby się, że tej nocy to nie piersiasta Dorota przeszła do jego łoża. Artur był wniebowzięty i co chwilę wykrzykiwał, że tak dobrego chędożenia jeszcze w życiu nie miał, a ona jest najlepszą kochanką, jaką tylko można by sobie wyobrazić i że mógłby się z nią kochać dzień i noc, aż do końca życia.
Sekret wydał się dopiero wczesnym rankiem, gdy zaczęło świtać. Królewicz na jej widok zdziwił się niepomiernie, ale szybko doszedł do siebie i patrząc na jej chude, nagie ciało i twarz, jaką można by dzieci straszyć, powiedział:
- Nie wiem, kim jesteś. Myślałem, że to Dorota znów do mnie przyszła. Jesteś od niej dużo brzydsza, ale w ciemnościach nocy wcale mi to nie przeszkadza. Powiem ci więcej. Jesteś w łóżku tak wspaniałą dziewką, znasz tak wspaniałe pozycje i sztuczki, że jeszcze raz powtarzam - dobrego chędożenia jeszcze w życiu nie miałem i mógłbym się z tobą kochać dzień i noc, aż do końca życia. Szkoda tylko, że jesteś tylko zwykłą służebną dziewką. Jestem następcą tronu i mogę poślubić tylko dziewczynę z królewskiego rodu.
- To mam dla ciebie dobrą wiadomość, mój miły! – odpowiedziała kładąc się na nim i całując w usta. – Jestem księżniczką Mileną, córką Eryka Rudobrodego.

*****

Po miesiącu Artur z Pepitonii poślubił królewnę Milenę. Wesele było tak huczne, że opowiadano o nim jeszcze przez wiele lat. Ale ja tam nie byłem, miodu i wina nie piłem. Nie wiem, z jakiego powodu, ale mnie nie zaproszono.
Król Eryk Rudobrody w końcu był szczęśliwy. Spełniło się jego marzenie. Dobrze wydał za mąż swoją najmłodszą córkę i dzięki temu Danwostan zyskał kolejnego potężnego sojusznika, Pepitonię. Teraz już nie musiał się bać potęgi Szwargonu, mało tego – teraz to Szwargot bał się jego potęgi.
Królewna Milena również była bardzo szczęśliwa. Bardzo dobrze układało jej się z mężem, zwłaszcza w nocy. Wiedzieli o tym wszyscy dworzanie, gdyż nieraz aż do świtu nie mogli zasnąć, słysząc co noc niosące się po pałacowych korytarzach miłosne jęki, krzyki i posapywania oraz łóżko trzeszczące tak głośno, jakby urządzało sobie w nim gonitwy stado diabłów.

PS. Bardzo proszę o komentarze. Każda Wasza uwaga będzie dla mnie bardzo cenna.

 
  STRONY PARTNERSKIE I POLECANE PRZEZ MAGAZYN CEGŁA  
   
  Portal turystyczny Noclegi-Online Wrocław  Kalambur