Który z nas byłby w stanie choćby zmrużyć oko? Ilu z nas walczy z sobą, gdzie nagrodą sen, Gdy szalony wiatr puka w okno nocą? Puk, puk, puk, Puk, puk, puk, Stuk, stuk, stuk, Stuk, stuk, stuk. Mówię więc dziś do losu głośno jak się da: - Bieżże wszystko to, co wciąż jeszcze mam, książki też, zostaw jedną, tę o złotych drzwiach. Pa, pa, pa, Pa, pa, pa, Bież, co się Tylko da. 10, 9, 8 i 6, 5, 4, jednak trzy, trzy miesiące, dwa i pół daję sobie, zniknął stół. Chodzę z workiem do Karola, Stół sprzedałem i potwora razem z szafą też. Smutno mi bez mych drzwi. Żywię się tynkiem swem. Idzie sen, Głaska mnie, Idzie sen, Koi mnie, Idzie sen, Niesie mi spokój psi. I jedyne, co w głowie tłucze się, I jedyne, co jeszcze martwi mnie: Droga mamo, co ci dam? Żyję w biedzie, całkiem sam. Mam sny, co w świat wnoszą ład. Przespać trzeba nam ten świat. Droga mamo, co ci dam …
|