jeszcze pachniesz obiadem
od południa naraz dojrzewam do
tkliwie przypominam dom
zaplatam na piersiach rozplatam
z własnych rąk się wymykam
będzie pięknie zobaczysz
z zachwytu
na smutnie niedokończonych ścieżkach
udeptuję trawę
godzę ruch stóp z kołysaniem bioder
czasem mogę być kobietą
|