ze zmęczenia kawałek lodu na kark i spać z duszą na czubku języka nawet nie śnić [i]jesteś jak listopadowy bałtyk w ogóle bałtyk a łóżko masz na biegunach[/i]
może się przejadę kochanie niech będzie literatura twój tomaszów i wódka polny konik zadowolenia w grudniu mam podejrzenie raju
kilka dni później przysparzając cudu wracam do siebie nastroszone dłonie z zimna łączą się jak wychudłe duchy w parku puszczamy parę z ust |