różowy błękit walczył z granatem nocy malując bladą czerwienią szare tynki bloków .ciszę przedświtu rozdarł rozpaczliwy krzyk sroki uderzył w szyby śpiących samochodów. odbił się od nerwowych snów oczekujących na dźwięk budzika. kolejny brzmiał jak załzawiona skarga , jak głuchy skowyt grudek ziemi uderzających o wieko białej trumienki
z tryumfem zdobywcy w zielonych oczach oświetlony złotymi promieniami mały pręgowany tygrys z pisklęciem w pysku znikał w czeluściach piwnicznego okna.
a ty wyrwana z sennych majaków znów modlitwą budziłaś błękitnookiego aniołka z wiecznego snu