w blasku księżyca ślepa wrona przygląda się kleksom
na śnieżnej bieli bibuły spijam atrament
jak w czasach dzieciństwa gdy czas odmierza
poranny krzyk butelek nacinam cyferblat w rozety
wskazówka sekundnika wibruje w agonii
w świetle latarni odbitym w kałuży bez wody
skowronka śpiew maluje lodowe kwiaty
w oparach urojeń gotuje się woda
z ciemną stroną księżyca prowadząc rozmowę
cofam czas paląc kalendarze |