Rozstanie…..
Zmierzch ułożył się cicho nad miastem
Nad dachami zawisł jak czarne skrzydła
Cienie wypełzły ze swych zakamarków
Snują się bez celu niczym nocne widma.
Przygasły wokół wszystkie światła dnia
Neonów smugi rozmazują się po ścianach
Za rogiem, w kafejce nocnej muzyka gra
Przy barze, siedzi jakaś zakochana para.
On jej szepcze do ucha jakieś puste słowa
Ona, dłonią głaszcze jego ogorzałą twarz
W kieliszkach, niedopita wódka kolorowa
Od blasku migocącej świecy barwami gra.
Ona, wolno, drżącą ręką, sięga do torebki
I bez słów podaje jemu, od łez, mokry list
W nim są zapisane pożegnalne ostre słowa
Których wymówić nie potrafi żadne z nich.
On, jak przez mgłę, odczytywał jej myśli
Każda następna raniła serce jak ostry nóż
Ona, czerwoną różę trzymała w dłoniach
Patrzyła w głębię lustra jak obojętny widz.
W drzwiach przystanęli, obok siebie, niemi
Od rozstania, dzielił ich jedynie smugi cień
Blady świt, przywitali już ostatni raz, razem
Jeden krok i oddzielnie poszli w nowy dzień.
W kafejce na rogu, jeszcze cicho muzyka gra
Przy barze, zapomniany zmięty list, róża i łza
Poprzez niedomknięte drzwi wkradł się wiatr
Zdmuchnął płomień. Do życia budził się świat.
sarna-przemijanie.blog.onet.pl
|