W jeden dzień wytłukłem wszystkie nocne lampki,
wybebeszyłem telefony, wysechł przyłożny barek.
Mam dla Ciebie mentalność gościa hotelowego,
pana w trójrzędowej marynarce. Doceń wlot powietrza
w klapie, przyciemnianą spinkę i dwudrzwiową koszulę,
coupe. To miło, że bielizna jest bezosobowa,
najwyżej wyeksploatowana lub wybałuszona.
Naga prawda zawsze wychodzi na wierzch
i się wylewa bokami. Ciebie też zdemoluję,
jeśli mi się voucher nie wyczerpie. Impotencja
na światowych rynkach odbija się w szkłach
niekontaktujących i pręży jak bankier do skoku
z wieżowca. Konferencja może się przedłużyć,
normą jest afterparty na śliskim parkiecie.
Zabawa do umarłego i upodlonego boli najbardziej.
Rano przeszkadzają mi tylko panny żałobne.
Obsługa burzy geometrię dwuosobowego pokoju,
na trzeciego mamrocząc pokryje pan koszta. |