M. E.
tej nocy spacer dzwonów i znikająca głębia, szybsze tętnienia planet w galaktykach, jakby zewsząd wyparowały zwinięte okręgi, pokarm dla nurkujących w półotwartym lipcu. i ty odejdziesz, mili, naga jak astronauta na dachu katedry, osmalona cieniem przemykających sekund – zostanie po tobie sterta szpitalnych piżam świecąca w ciemności, siatka blizn po obchodach minionych świąt i rocznic, zostaną: orgazm w pyle i płacz wielorybów.
|