Cegła - Literatura - Proza - Poezja
JEST JUŻ 24 NUMER MAGAZYNU CEGŁA - PIECZĘĆ, PYTAJ W KSIĘGARNI TAJNE KOMPLETY, PRZEJŚCIE GARNCARSKIE 2, WROCŁAW
AKTUALNOŚCI MEDIA PODREALIZM CEGIELNIA WASZE & NASZE WYWIADY LINKI KSIĘGA GOŚCI REDAKCJA
 
 
WRÓĆ | WYDRUKUJ

Tomasz Krzykała

Francois Villon „Ballada o Paniach Minionego Czasu”

 

Powiedz mi, gdzie y w iakiey ziemi

Iest Flora, rzymska krasawica;

Archippa, cud między cudnemi,

Tais, stryjeczna iey siestrzyca?

Ty, Echo, co głos wracasz skory,

Gdy pomknie nad strumienia biegi,

Mów, gdzie są Piękne dawney pory?...

Ach, gdzie są niegdysiejsze śniegi!

 

Powiedzcie, kędy iest uczona

Helois, dla miłości którey

Abeylart Piotr, zmienion w kapłona,

Żal swóy w klasztorne zamknął mury?

Podobnież, gdzie ta monarchini,

Co, śmiertelnemi szyiąc ściegi

Worek, gachowi grób zeń czyni?...

Ach, gdzie są niegdysiejsze śniegi!

 

Królowa Blanka, iak liliia,

Syrenim głosem zawodząca,

Berta o wielkiey stopie, Liia,

Bietris, Arambur, Alys wrząca,

Iohanna, co w mężczyźńskiey szacie

Anglików gnała precz szeregi,

Gdzież są? Wy mówcie, ieśli znacie…

Ach, gdzie są niegdysiejsze śniegi!

 

PRZESŁANIE

 

Nie pytay, kędy hoże dziewki

Idą stąd y na iakie brzegi

Iżbyś nie wspomniał tey przyśpiewki.

Ach, gdzie są niegdysiejsze śniegi!

 

Przekład: Tadeusz Żeleński (Boy)

 

Ten średniowieczny utwór, będący częścią Villonowskiego „Testamentu”, który potomność nazwała „Wielkim Testamentem” jest czymś tak dalece niespodziewanym w historii literatury światowej, czymś tak dalece bez precedensu, że przy okazji każdorazowego czytania wyśmienitego przekładu Boya naprawdę brakuje mi słów. Wszystkie wiersze na świecie, wszystkie książki mają coś do powiedzenia, ale rzadko które dzieło literackie samym faktem swojego istnienia sprowadza dalsze szczytne deliberacje na ziemię celnym pytaniem – co to jest poezja? Powiedzmy sobie od razu , że do stworzenia takiego wiersza  potrzebna jest olbrzymia żywotność, wielki autentyzm i artyzm najprzedniejszej próby. Tylko największych stać było na coś takiego – w całej historii literatury jest zaledwie kilka takich osób między nimi zapewne Homer, Dante, Szekspir, jeszcze paru innych, no i Villon. Mamy tu bowiem do czynienia z samorodnym talentem z eksplozją ‘smaku’ z wrodzonym wyczuciem  - słowem z umysłowością posiadającą dar wrodzony. Bo jak to możliwe, że średniowieczny paryski ulicznik, człowiek ze szczątkowym, niepełnym wykształceniem, rzezimieszek, przestępca, recydywista, kto wie, czy nie morderca, osoba uwikłana w całe mnóstwo procesów sądowych, straceniec, który pakował się w każdą nową biedę, zanim edykt książęcy zdołał go ułaskawić z poprzedniej, naiwniak wreszcie i osoba zrujnowana, bez grosza przy duszy, a przy tym nieszczęśliwy kochanek tworzy coś takiego, co swoją żywotnością przetrwało stulecia i stanowi dziś najpiękniejszy ton francuskiego średniowiecza? Najbardziej radosny jego ton. Jak to możliwe, że to właśnie ten nieszczęśnik przekazał nam nieśmiertelną esencję swojej epoki? – a przy tym zrozumiałą dla nas dziś.

W tym wierszu mamy pozornie zwykłą wyliczankę o nadymanych intelektualnych ambicjach (ale nie mających na celu prawdziwej wiedzy – tylko blichtr, olśniewanie dla czczej rozrywki) o niemalże ludowej proweniencji i chłopskiej subtelności. Tytuł jedynie nieco budzi czujność czytelnika swoim ponuro brzmiącym, „minionym czasem”, ale cóż tam tytuł – tytuł musi być chodliwy, wiadomo! Aż nagle jurna wyliczanka pod koniec pierwszej strofy nabywa nieco zadumy by wreszcie buchnąć genialną frazą, pierwszorzędną literacko i stanowiącą rodzaj karby zapewniającej spoistość poematu – Mais, ou sont les neiges d’antan?(Gdzie są niegdysiejsze śniegi). Po tej frazie na kolejną strofę czytelnik spogląda już z dystansem – coś się już stało takiego, że forma wiersza, i przeważająca większość jego treści schodzi na plan dalszy -  jesteśmy świadomi że to co najważniejsze, to co w tym wierszu wielkie znalazło pretekst, aby się uzewnętrznić i, że jego forma nie jest w stanie go objąć – nie jest w stanie objąć tak wielkich emocji. Spojrzeliśmy w otchłań i…jesteśmy oczarowani widząc piękny wizerunek człowieka w jak najbardziej renesansowym kontekście, człowieka żywego do dziś, przepiękny wewnętrzny portret rozdartego, nagiego mentalnie mężczyzny dźwigającego zarówno balast nieudanego życia, jak i ciężar własnej epoki, no i cierpiącego, bo w ich ramach  nie jest on w stanie się odnaleźć. Ten portret jest czymś niebywałym! -  kryje nie tylko wielkie rozdarcie człowieka, który przegrał życie, ale  bardziej ogólnie ujawnia pytanie o podstawowe fundamentalne wartości sformułowane w sposób niepowtarzalny. Cechą śniegu jest tymczasowość – on musi stopnieć bez względu na to gdzie jest, albo gdzie był, czy się go odnajdzie, czy nie i czy w ogóle istniał. Pytanie o śnieg jest pytaniem o ulotny banał, o coś celowo nieistotnego – tak naprawdę jest to westchnienie w kierunku czegoś czego nigdy nie było. To rzetelna akceptacja własnej niemocy do odkrycia czegokolwiek trwałego którą Villon zaserwował bez żadnych ucieczek w wydumane ideologie, bo stać go było na taką odwagę właśnie przez pryzmat osobistej klęski. Jednakże…taki egzystencjalizm nie wyczerpuje tematu i dopiero świadomość czym jest literatura jakoś z grubsza dorasta do poziomu przesłania:

 

PRZESŁANIE

 

Nie pytay, kędy hoże dziewki

Idą stąd y na iakie brzegi

Iżbyś nie wspomniał tey przyśpiewki.

Ach, gdzie są niegdysiejsze śniegi!

 

Nie pytajmy zatem jak i kiedy, bo w sumie nie jest to do niczego potrzebne. I bez tego wiersz został piękny.

 

W portrecie psychologicznym Villona widać skłonność do zabawy czczej i tak szczerej, że nawet wyprawę przestępczą na prowincję taktował on jako rodzaj wycieczki krajoznawczej, a pobyt w celi przed wyrokiem śmierci dał mu asumpt do napisania tryskającej humorem „Ballady wisielców”. Do swoich przyjaciół pisał poematy i wiersze, mimo, że….w zasadzie nie miał przyjaciół. On patrzył inaczej na świat i widział ten świat inaczej, a płacił za to rozbieżnością z normalnym życiem i tym, że ze zdrowo rozsądkowego punktu widzenia on to swoje życie zmarnował. A jednak (co jest znamienne) nie utożsamiamy się dziś z historią i moralnością tamtych czasów, a podziwiamy Villona. I wystarczy nam, że to cośmy dostali jest piękne…

 

 (Polecam gorąco wstęp Tadeusza Żeleńskiego (Boy'a) do "Wielkiego Testamentu" - jest tam zgrabnie i pokrótce omówiona biografia Villona.)

 

 
  STRONY PARTNERSKIE I POLECANE PRZEZ MAGAZYN CEGŁA  
   
  Portal turystyczny Noclegi-Online Wrocław  Kalambur