Cegła - Literatura - Proza - Poezja
100 000 KSIĄŻEK NA WWW.TAJNEKOMPLETY.PL !!!
AKTUALNOŚCI MEDIA PODREALIZM CEGIELNIA WASZE & NASZE WYWIADY LINKI KSIĘGA GOŚCI REDAKCJA
 
 
WRÓĆ | WYDRUKUJ

Tomasz Krzykała

O pomyślnym przeżywaniu życiowych katastrof

O pomyślnym przeżywaniu życiowych katastrof.

 

 

            To nie jest znowu taka prosta sprawa z tymi „katastrofami”, ale głównie dlatego, że „życiowa katastrofa”, zanim się stanie „życiową katastrofą” jest najpierw małym „niepomyślnym zdarzeniem”, które trzeba pokonać i robi się wszystko, żeby je pokonać. „Niepomyślnych zdarzeń” jest dużo i nie każde z nich musi od razu awansować na coś większego, ale powiedzmy sobie szczerze – każda życiowa katastrofa jest najpierw czymś małym, jakimś „niepomyślnym zdarzeniem” właśnie i dopiero potem rośnie…. (Podejrzewam że dało się tu odczuć to charakterystyczne mrowienie po plecach, ten strach i „niezgodę na nieuchronność”, ten wysiłek walki z losem, ale zostawmy to na razie – oczywiście do tego wrócę – do tego nie da się nie wrócić). Nasze „niepomyślne zdarzenie” jest na razie niezauważone, nie walczy się z nim i pomyślnie się ono rozwija, aby osiągnąć stadium „kłopotu”. „Kłopot” to już coś. Można mieć kłopot, ale można też być w kłopocie, zaś bycie w kłopocie oznacza ewidentną ewolucję kłopotu z którego się tworzy „wielki kłopot”. Kłopot jest to coś, co nas niemile dopadło, co może mieć dość umiarkowaną skalę („kłopot”), lub skalę dość poważną („wielki kłopot”), ale jego cechą jest to, że jest zdarzeniem z gruntu buddyjskim – ono tylko jest, je się przeżywa, ale z nim się jeszcze nie walczy. Rozpoczęcie walki zarówno z „kłopotem” jak i „wielkim kłopotem” prowadzi do dwojakich skutków. Albo „kłopot” znika i nigdy już się nie staje „życiową katastrofą”, albo nasze działania kończą się niepowodzeniem i z „kłopotu” robi się „problem”. „Problem” jest tu dla nas zjawiskiem niezwykle interesującym, bo z problemami się walczy, albo się je rozwiązuje, ale zawsze powodują one racjonalne działania których celem jest zlikwidowanie „problemu”. To słowo racjonalne jest bardzo ważne, bo wskazuje ono na niezwykle twórczą naturę „problemów”. Są one zjawiskami o naturze głęboko renesansowej w każdym tego słowa znaczeniu. Nasz umysł  likwiduje zagrożenie komfortu naszej egzystencji. „Problemy” można podzielić na trzy kategorie zależne od skali, lub nasilenia czynników negatywnych : 1) „problem”; 2)”duży problem”; 3) „wielki problem”. Nie zawsze droga rozwoju problemu przechodzi przez te trzy stadia i nie zawsze osiąga najwyższe, ale dla naszego zagadnienia „katastrofy życiowej „ postawmy sobie za cel obserwację „problemu” w jego rozwoju pełnym i to jeszcze z złożeniem, że nie udało się go w końcu zniwelować. Nie rozwiązany „wielki problem” przechodzi w kategorię „nieszczęścia”. To już jest bardzo blisko naszego celu! Cóż czujemy zetknąwszy się tutaj z terminem tylko (a nie z faktem) „nieszczęścia”? Smutek? Żal? Poczucie straty? Zauważyć można tutaj, że termin „nieszczęście” z jednej strony nasuwa skojarzenie z przypadkowymi i niezgłębionymi wyrokami losu, a z drugiej zakłada (podobnie jak „kłopot”) całkowitą lub połowiczną bierność odbioru. Ale nie w przypadku emocji. Takie terminy jak „ból, wymieniony wcześniej „żal”, „przygnębienie”, aż wreszcie najbardziej nas tu interesująca „rozpacz” to subkategorie nieszczęścia zakładające „imaginacyjną retrospekcję”.

Nasza pisanina staje się tutaj bardzo przygnębiająca sama w sobie, przejdźmy więc dalej, żeby (paradoksalnie) w odmętach „życiowej katastrofy” znaleźć nieco więcej pogody ducha. Teraz jesteśmy w najniższym kręgu dantejskiego piekła. Pora na czyściec.

„Katastrofa” nie musi oznaczać „nieszczęścia”, które się dynamicznie rozwija i może się ona w gotowej formie „katastrofy” pojawić od razu, ale zaryzykuję tu twierdzenie, że albo ta „katastrofa” nie stanie się nigdy „życiową katastrofą”, albo wszystkie te stadia zostaną do niej dorobione i tak w procesie „imaginacyjnej retrospekcji” i co będzie miało na celu odkrycie prawdy, w której tak czy inaczej wszystkie te nasze wymienione wcześniej stadia miały miejsce bez wątpienia. „Imaginacyjna retrospekcja” nieodłącznym towarzyszem prawdziwej „katastrofy życiowej” jak i „nieszczęścia”.  „Katastrofa” jest terminem po części wskazującym na bierność, a po części na walkę, ale zawsze pozbawiona jest wydźwięku emocjonalnego, który jest główną cechą niszczącej siły „nieszczęścia”. „Katastrofa” to „nieszczęście” tak rozlane, że niszczy nas jak wypadek drogowy karoserię samochodu. To coś, względem czego jesteśmy bezradni, ale z czym musimy walczyć, bo dotyka rzeczy, które są dla nas podstawowe – to nie umysł czy odczucia są atakowane, tylko nasza biologiczna egzystencja. Napotykamy na nieuchronność i się z nią nie zgadzamy. „Niezgoda na nieuchronność” oznacza próbę walki. Często kończy się ona sukcesem, ale często oznacza niszczące, wyjaławiające zaangażowanie w walkę bez szans na powodzenie. Niezwykle rzadko sama nieuchronność jest w stanie zniszczyć nas w takim samym stopniu jak niezgoda na nią. To właśnie referując ten stan rzeczy Hemingway napisał gdzieś: „człowieka można zniszczyć, ale nie pokonać…”.  „Katastrofa” staje się „katastrofą życiową”, kiedy dotyczy całego życia, a walka z nią zakończyła się klęską.  Dość często „katastrofy życiowej” po prostu się z różnych przyczyn nie przeżywa i się umiera. Nie mniej jednak tytuł tego opowiadanka jest inny… Pomijając jego literacką formę, to taki tytuł jest piękny. „pomyślna katastrofa”… Czasami piękno od brzydoty różni się tylko podejściem ich odbiorcy. To, że brzydkie jest brzydkie, a piękne jest piękne to coś subiektywnego ( o gustach się przecież nie dyskutuje!) Ten sam przedmiot może być dla jednego piękny, a dla drugiego obrzydliwy. Turpizm otwarcie skupiał się na brzydocie i stworzył nieprzemijające pomniki literatury …pięknej.  Teraz wystarczy mi bez ogródek przypomnieć jeszcze greka Zorbę i jego „piękną katastrofę”.

Bo „katastrofa życiowa” , a jeszcze bardziej „nieszczęście” wielokrotnie niszczy tylko nasze wyobrażenie naszego życia; cała reszta jej destrukcji wynika z naszej walki, a nie z jej rozmiarów. „Katastrofa” daje więcej niż zabiera i dlatego okrzyk Zorby, choć przewrotny jest prawdziwy. To przeżyta „życiowa katastrofa” prowadzi nas jak Wergiliusz Dantego z czyśćca prosto do raju. Starych struktur już nie ma; my ciągle jesteśmy. Ale to już zupełnie inna historia…

 
  STRONY PARTNERSKIE I POLECANE PRZEZ MAGAZYN CEGŁA  
   
  Portal turystyczny Noclegi-Online Wrocław  Kalambur