Cegła - Literatura - Proza - Poezja
100 000 KSIĄŻEK NA WWW.TAJNEKOMPLETY.PL !!!
AKTUALNOŚCI MEDIA PODREALIZM CEGIELNIA WASZE & NASZE WYWIADY LINKI KSIĘGA GOŚCI REDAKCJA
 
 
WRÓĆ | WYDRUKUJ

tomasz Machniak

Coś w stylu dziennika. Prawie czysta proza. Opis sytuacji.

Jest piąta czterdzieści dwa. Jesteśmy ze Staszkiem w Sanoku, w domu parafialnym- trzeba sobie radzić jeżeli w góry wybrało się bez namiotu. Czekamy aż proboszcz zaproponuje: kawę czy herbatę? A może nawet ciasteczko. Ciałem jestem w Sanoku, duchem gdzieś w Rzeszowie przy pewnej Monice i nic na to nie poradzę, tak jak na to, że zapomniałem podlać marihuanę, którą zasadziłem żeby kaktusowi nie było smutno i nie wiem dlaczego akurat teraz myślę o Monice wespół z marihuaną. Była kawa dla mnie, Staszek wybrał herbatę. Ciastko tez było. Teraz pod szczyt góry. Łapiemy stopa siedem kilometrów przed Leskiem. Staszek szepce: "no łap chuju". Kierowcy nie są chętni a może po prostu zdziwieni co my tu robimy. Ta Monika to chyba moja choroba. Czas na papierosa. "Idę łapać chuju" -szepnąłem do Staszka. Szukałem długopisu, bynajmniej nie przez dwa dni, jednakże od dwóch dni jesteśmy nad Soliną. Nie mając nic (prócz plecaków) co upodabniało by nas do turystów byliśmy zmuszeni włamać się do opuszczonego hoteliku. Grube, wiórowe płyty, płaszcze przeciwdeszczowe i śpiwory pozwoliły poczuć się jak u mamy. Perfidnie zrzygałem się podczas snu, będąc w stanie "najebania", jeszcze zrzuciłem to na jakiegoś kogoś. Siedzimy wystawieni na działanie słońca. Ja myślę i piszę- jakże by inaczej- o Monice a Staszek czyta tomiki, które na szybkiego ukradliśmy przed wyjazdem. Lipska, Macierzyński, Dehnel, Broniewski. Nie wiem kiedy wracamy bo mamy miejsce na ognisko, dwie płyty wiórowe pod dupę i teraz nie wieje wiatr. Staszek śpi, ja czytam. Krople damskiej poezji wnoszą we mnie rozmyślania nad sensem drogowskazów i skrzyżowań w naszym życiu. Pani Ewa Lipska stworzyła genialne linijki pachnące ciastem ze śliwkami wprost z wiersza "Ciasto ze śliwkami". Nie wiem dlaczego pijąc kawę myślę o śmierci. Zawsze miałem tak, że śmierć czeka na dworcach, najczęściej na PKP we Wrocławiu. Monika jest daleko, napisała mi esemesa, który pokazuje jak bardzo boi się swoich uczuć. Nie dziwie się. Monika- gdyby nie autobus i to, że nie miałem gdzie dać bongosa to, to imię było by mi obce a tak staje się z dnia na dzień bliższe i wyraźniejsze. Patrzyłem na gasnący płomień więc powinienem pomyśleć o przemijaniu, a tu Monika czytająca mi Wojaczka- kiedy to będzie? Jest noc. Jutro wracamy. Powrót. Stoimy za Leskiem i próbujemy siłą perswazji kciuka wyciągniętego ku górze obłaskawić kierowców. Najlepiej dwie nimfomanki. Przez cały wypad narzekaliśmy na brak punków. Nie to, że my punki ale lubimy anarchię i nie lubię myć włosów choć lubię mieć długie. Widać "biedronkę", znak "Sanok 14" i samochody, które mkną ku zachodzącemu słońcu bez nas. Jestem w domu. Północ. Dotarliśmy autobusem, potem pociągiem, w kiblu bez biletu. Monika. Ile ten czas będzie jeszcze pokazywał bo ja już wiem. 30 kwiecień- 3 maj 2007
 
  STRONY PARTNERSKIE I POLECANE PRZEZ MAGAZYN CEGŁA  
   
  Portal turystyczny Noclegi-Online Wrocław  Kalambur