weszliśmy we czterech wśród rozchwianych kłączy wspomniał nam się wietrzny nasyp gdzie zając klaskał z chaszczy (raj dla myśliwych a tutaj ochronna została nawet stonka)
przewiało mnie chyba z płuc na twojej lagunie boja numer siedem kołysała się wśród czerwonych braci gdyby uciekła znaleźliby ją bez trudu
łagodnym grzbietem zeszliśmy na siku nie było się gdzie schronić wróciliśmy skłóceni o przecinek
|