starzy ludzie gubią białe wiersze w korytarzach ciasno oprawionych zdjęć ich chwile się spóźniają kieszenie potykają się o cienki jedwabny bruk
ich twarze są pełne Ślepego sprężystość loków uwalnia posmak drewna ślina smakuje zbyt twardo jest pełna gwiazd zwykłych tramwajów bez przesiadki które jak krew budzą się i zasypiają byle gdzie
według Ślepego język nie boli kilka centymetrów słów klawisze fortepianu świecą jak rozsypane w łazience gwoździe jak sukienka na huśtawce kiedy babcia była jeszcze młoda
Ślepy lubi noc andante jej spóźnionych chwil
|