Cegła - Literatura - Proza - Poezja
100 000 KSIĄŻEK NA WWW.TAJNEKOMPLETY.PL !!!
AKTUALNOŚCI MEDIA PODREALIZM CEGIELNIA WASZE & NASZE WYWIADY LINKI KSIĘGA GOŚCI REDAKCJA
 
 
WRÓĆ | WYDRUKUJ

tomi

w paradoksie brzmień i niebrzmień

"w paradoksie brzmień i niebrzmień" na jaskrawym niebie widzę lepkość z nutą zatrwożenia ułomny uliczny grajek zagubił oddech na leśnej polanie z fletem w dłoni potyka się o krecie kopce szuka natchnienia nieświadomie budując kalekie uniwersum wieczornych strof na widnokręgu apogeum absurdu – koherencja spokoju drzew i szaleństwa nieba lecz nie przemawia on spójnie do kończącego się dnia co szlochem zamyka barwy kasztanów i bzów kończy słomianą kłótnię owadów z wiatrem w moich oddechach widać codzienność jak tańczy zuchwale i paraduje zupełnie naga jak osiada na zimnej trawie i z uśmiechem ubiera się w szarości i popiele jak zostawia refleksje nad brzegiem rzeki której przecież tu nie ma codzienność która pozbawia wieczór ostatniego zachwytu nad metafizyką szumu drzew i krzaków poziomek nad pięknem czerwonych malin i czarnych borówek jabłoni grusz i natchnienia lecz bez wyraźnego nałogu pisania bo po co nadwyrężać paznokcie i budzić niechęć do leśnych owoców w sam raz sprawa dla reportera złamany spacer zimową nocą jako bezpośredni zabójca artyzmu poety i stoję tak tutaj jako świadek westchnień i wahań zwątpień natury w cicho narodzonej nocy dostrzegam drzemiące pułapki na nierozważne słowa otchłanie bez jakichkolwiek rozkazów czy celów które potrafią połknąć i nie wypuścić później budzisz się tylko jako poeta bez talentu lecz z chęciami jak magiczna fasolka rośnie zapał i tylko zapał a siła i odwaga współpracy z kartką (szczególnie nocą w lesie) nie płyną rwącym potokiem z oczu i ust lecz z obciętych kończyn i nasłuchiwań czy już po ciebie lecą bo jak tak to tylko w krecie kopce skakać inaczej do końca życia będzie śniła się ułomność nielotów i ten nieszczęsny grajek co mieszka na ulicy w szklanych wersach zostawia siebie i rysuje szmaragdy i turkusy rzęsami bez farb będzie witał każdy uśmiech skrobnięciem pióra a nie salutem i machnięciem czapki zostawi powietrze jemu samemu i rzekę i kolory też zostawi stoję teraz tutaj na dywanie nocy liczę na łut szczęścia w odgadywaniu jej zakamarków bez pretensji i obaw szukam odpowiedzi w kolejnych krokach pod każdym liściem szukając fasolki ale tylko powietrze ulatuje spod stóp a ja nawet latać nie potrafię ani dobierać papeterii do pogody w jaskrawym paradoksie burz i tęcz widzę swoją twarz nieogoloną i jakby zmęczoną wśród splotu zieleni z błękitem tam gdzie nie ma garnka złota ani sensu istnienia ale jest natchnienie niepokolorowane z długimi włosami zrywam je i wrzucam do koszyka pełnego borowików
 
  STRONY PARTNERSKIE I POLECANE PRZEZ MAGAZYN CEGŁA  
   
  Portal turystyczny Noclegi-Online Wrocław  Kalambur