w mojej szafie menuety półki pięciolinii z kluczem do negatywów o nieznanym znaczeniu hybrydy szlachetnie klepiące biedę gdy zima otwiera bramy cmentarzy
koło mozolnie toczę po kamienistym wyryte dialogi w pamięci marmuru stary kufer z rupieciami dawno zatęchłych wspomnień sięgam a w dłoni etyka puszcza oko do samej siebie
siadam i piszę - prawie przymus jak pogromca orgazmów płynę energią życia uwikłaną w zasadę wolnej woli
zostawiam boga w spokoju w mojej szafie wątpliwości