Adela zwykła mawiać - z tym sprzętem zawojujesz świat
wojowałem smukłe jodły padały pod moimi silnymi dłońmi wdzięczne brzozy wzbraniały się na chwilę by w moich ramionach polec niczym dziewice podczas inicjacji
czasami i runął do mych kolan silny dąb lub grab nieco rozkosznie połechtał wtedy Adela wychodziła z siebie i stawała obok
niekiedy między młodymi sosnami uwijałem się tak szybko przycinając niewinność na wysokości kolan czując radość dopieszczałem każdy szczegół
Adela przysiadała często na piknikowym obrusie w kratę i zerkała ukradkiem na moje spocone ciało - jakiś ty piękny ponętny - mawiała - nic dziwnego że one takie uległe potem z rozmarzoną miną nalewała kawę do kubka
czasem Adela miewała wątpliwości bo oto daję rozkosz dotykiem doprowadzając do śmierci
jestem drwalem
|