skądś przybywamy - rodzimy się w organicznej postaci ograniczonej jedynie warstewką wrażliwej izolacji czysta energia niby a materialnie namacalni ty on i ja jak maski boga grającego nasze role nie sacrum a codzienne misterium jutra leżące na widoku - niezmiernie prosta konstrukcja
z przerażeniem patrzyłem jak niszczył społeczności i wtedy zostały duchami strasząc następne eony przewijających się mglisto postaci wyrwanych kartek z kalendarza pływając w kółko aż się potopią
ktoś tam ponad głowami dopilnuje byśmy się zakochali wybudowali dom posadzili drzewo napisali wiersz spłodzili syna - a potem gdy tylko przyjdzie mu na to ochota zniszczy nas wielkim tsunami pogrąży w alkoholizmie albo zwyczajnie utopi w basenie
gdzie przebiegają granice normalności "wcale nie przebiegają, jeżeli mielibyśmy wiedzieć to byśmy wiedzieli, a skoro nie wiemy, to nie mamy wiedzieć" pozostaje tylko godzić się na to co jest
genialne
|