Utwory Nicka Cava z plyty „ NO MORE SHALL WE PART”
ALELUJA
Pierwszego dnia maja zdecydowałem się w końcu udać aż
Do drogi, w która wpatrywałem się przez większą część moich poranków.
Obserwowałem pazury deszczu zachłannie atakującego szyby
Oraz wiatr, który dal mocno i prędko.
Powinienem był wziąć te sygnały za ostrzeżenie
Za ostrzeżenie
Za ostrzeżenie
Za ostrzeżenie
Dałem wolny weekend swojej gospodyni dlatego moje pożywienie było źle przygotowane
Maszyna do pisanie milczała jak sarkofag
Pianino skuliło się w kacie pokoju
Ogołocone z klawiszy
Ogołocone z klawiszy
Ogołocone z klawiszy
Alleluja
Alleluja
Alleluja
Alleluja
Wyszedłem z domu zapominając o kurtce
Moja gosposia nigdy by do tego nie doposcila
Dotarłem do niewielkiej drogi za miastem.
Przeszedłem obok krowy
Krowa była brązowa
Piżama przylgnęła do mojego ciała niczym całun
Niczym całun
Niczym całun
Niczym całun
Potem nagle wzniósł się przed moimi oczami mały dom
Pełen nadziei i snów
Miły mojemu uchu kobiecy glos rzekł
Czemu nie wejdziesz ?
Wyglądasz, jakbyś przemokl do suchej nitki
Do suchej nitki
Do suchej nitki
Do suchej nitki
Alleluja
Alleluja
Alleluja
Alleluja
Zwróciłem wzrok ku tej pani
Pani była młoda
Wyciagnalem rękę na serdeczne powitanie
Ale wiedziałem, ze gdyby moja gosposia była tutaj ze mną nigdy nawet za tysiąc lat nie wyraziła by na to zgody. Nie pozwoliła by przyjąć tego zaproszenia.
Tego zaproszenia
Tego zaproszenia
Tego zaproszenia
Mógłbyś pomyśleć a co tam czy nie lepiej jest zaryzykować.
Rzucić przestrogi lekkomyslnemu wiatru.
Ale gdybyś znal smak kakao mojej gosposi i lekarstwa, które mi szykuje.
Moja gosposia jest mi jedynym ratunkiem.
Wróciłem wiec do domu.
Wróciłem do domu
Wróciłem do domu
Wróciłem do domu
Śpiewając swoja piosenkę
Alleluja
Łzy znowu napłynęły mi do oczu
Alleluja
Potrzebuje dwadzieścia dużych wiar by je w nich pomieścić
Alleluja
Dwadzieścia ładnych dziewcząt, które by zniosły te wiadra na dół
Alleluja
Potrzebuje
Potrzebuje dwadzieścia dużych wiader by je w nich pomieścić
Alleluja
Dwadzieścia ładnych dziewcząt, które by zniosły te wiadra na dół
Alleluja
I dwadzieścia wielkich dziur w ziemi do których można by zlać i zakopac to co nazbierało się w wiadrach.
Z angielskiego przełożył Krzysztof Urbanowicz
PANIE MÓJ
Pomyślałem, ze mógłbym iść dzisiaj na spacer
Takie to błędy czasami czynię
Dzieci spokojnie śpią w swoich łóżkach
Żona leży na wpół przebudzona
Całuje ją delikatnie w czoło
Tak by nie narobić za dużo hałasu
Ona patrzy na mnie tym swoim martwym wzrokiem i
Równie delikatnie ściska mi rękę
Nazwij to ostrzeżeniem, przeczuciem albo szaloną wizją
Nazwij to intuicją czymś wyuczonym przez matkę
Ale kiedy ona tak na mnie spojrzała z trudem mogłem dostrzec
Miecz Demoklesa
Wiszący tuż nad jej głową
O Panie
O Panie
O Panie
Jak mogłem tak przeciw Tobie zgrzeszyć
Weź mnie w swoje schronienie
O Panie
O Panie
O Panie
Krzyczą na mnie zza płotu
Ich zachowaniu brak jakiegokolwiek sensu
Twierdzą, że zagubiłem gdzieś watek
Że nie jestem już tym facetem, którym kiedyś byłem
Podnoszą w górę swoje dzieciaki
Myśląc, że w ten sposób pomogą im dorosnąć
I mówią, że zestarzałem się na miękko
Może jestem za bardzo podejrzliwy
Ale ich słowa pełne drwiny mówią tylko tyle, że słabo mnie znają
Nie wiem jak miałbym patrzeć na świat w sposób w jaki oni postrzegają mnie
Włócznia przeznaczenia przebiła me ciało
O Panie
O Panie
O Panie
Czym Ci zawinił
Weź mnie w swoje schronienie
O Panie
O Panie
O Panie
Teraz jestem u fryzjera
Ludzie patrzą na mnie mijając zakład
Facet z plastikowym porożem na swojej głowie
Przyciska swój zadek do szyby
Klękam
Jest tak kurewsko gorąco
Ktoś krzyczy:
Na co tak czekasz ?
Krzyczę
Czekam na watek
Chwytam za słuchawkę i dzwonię do żony
Żona krzyczy:
Zostaw nas samych
Krzyczę
W porządku, to tylko ja
Fryzjer przytrzymuje lustro z tylu mojej głowy
Z trudem mogę uwierzyć w to co widzę
Zważaj na swoje modły
Módl się dużo ale pieczołowicie
Łzy, które teraz wypłakujesz to odpowiedź na twoje modlitwy
Drabiny życia, które radośnie Ci pozbijaliśmy
Kręcą się
Istoto ludzka
Gdy Ci się czasami wydaje, ze pniesz się w górę
W rzeczywistości chylisz się ku dołowi
Ku zasadzkom świetności i przepychu
Gdzie nie ma nic więcej ponad stare gwoździe
Sadza, ze łatwiej będzie im poprzykręcać te wszystkie śrubki
Z pomocą kamery teleskopowej
Nienawidze ich Mamo
Nienawidzę ich Tato
Nienawidzę ich wszystkich za to co wam uczynili
O Panie
O Panie
O Panie
Czym zgrzeszył?
Weź mnie w swoje schronienie.
Z angielskiego przełożył Krzysztof Urbanowicz
WROTA OGRODU
Włóczyłem się mijając pokryte bluszczem okna Anioła
W dół Ateneum aż do katedry
Przeszedłem przez przykościelny cmentarz
Usiadłem tam na chwilę
I zacząłem rozmyślać
Na temat swojego powrotu do wrót ogrodu
Na temat swojego powrotu do wrót ogrodu
Na temat swojego powrotu do wrót ogrodu
Zbiegli ojcowie, Chore niemowlęta
Prawe matki
Kochankowie-uciekinierzy i kochankowie samobójcy
Uszeregowane pudła najzwyklejszych kości, poronionych planów i
Nagłych nadziei co spełzły na panewce
Ktoś je poukładał w banalne szeregi
Ciągnące się w górę do bram ogrodu
Ktoś je poukładał w nieszczęsne rzędy
A ż do bram ogrodu
W śmieszne szeregi ciągnące się do góry
Do bram ogrodu
Czy spotkasz się ze mną u bram ogrodu
Czy spotkasz się ze mną u drzwi ogrodu
U wejścia do ogrodu
U wrót tego ogrodu
Tuż pod pełzającym cieniem wieży
Dzwon Świętego Edmunda mówi, że
Już nastała godzina
By Cię wreszcie odszukać
Ponieważ wiem, ze czekasz tam na mnie
W promieniach słońca mogę zobaczyć jak nabierasz powietrza
Żywa oparta o drzwi tego ogrodu
Żywa oparta o drzwi tego ogrodu
Żywa oparta o drzwi tego ogrodu
Zostaw lepiej te starożytności samym aniołom
Pozwól świętym celebrować w katedrach swoje nabożeństwa
I dajże pokój tym zimnym, martwym ciałom
To wszystko jest wyłącznie sprawą Boga
Czy spotkasz się ze mną u wrót ogrodu
Czy spotkasz się ze mną u bram ogrodu
Czy spotkasz się ze mną u wrót ogrodu
Z angielskiego przełożył Krzysztof Urbanowicz
|