Cegła - Literatura - Proza - Poezja
100 000 KSIĄŻEK NA WWW.TAJNEKOMPLETY.PL !!!
AKTUALNOŚCI MEDIA PODREALIZM CEGIELNIA WASZE & NASZE WYWIADY LINKI KSIĘGA GOŚCI REDAKCJA
 
 
WRÓĆ | WYDRUKUJ

Vlah

Do Bydgoszczy

Kochana Bydgoszczy. Nie czuje się dobrze. Czuje się wręcz źle. Urodziłem się w tobie urodziłem się tutaj. Mógłbym być z tego powodu bardzo szczęśliwy, ale nie jestem. Wierze, że nie jesteś bezdusznym tworem. Ludzie by widzieli w tobie tylko stertę kamieni. Niektórzy chcą uciekać. Ja zostaje. Bo wierze. A co poza wiarą może trzymać człowieka w uścisku życia, który z czasem staje się tak silny że aż nie do wytrzymania. Urodziłem się w tobie. Moja pamięć nie sięga daleko. Ale coś pamiętam. Pokazałaś mi zmierzch Bogów. Te długie zimowe wieczory. Wszystko się waliło i powstawało na nowo. Ale powstawała karykatura świata. Jak w krzywym zwierciadle świat weryfikował i wypaczał idee. Rozpędzona machina zmian wielu nie oszczędziła. Tylko ten tramwaj jak czas. Niezmienny. Z upartością i wytrwałością zawsze o tych samych porach przemierzał swoją trasę między majestatycznymi topolami zaraz koło mojego okna. Tramwaj był łącznikiem pomiędzy tym co stare a tym co nowe. Nowe w moich malutkich oczach wydawało się jednak piękne. Karawany żebraków do raju. Na zachód. Przywoziły cząstki innego świata. Jak prometeusz wykradający ogień z Olimpu. Resorowce prosto z RFN. To był szczyt marzeń. I ten wielki stary mercedes. Pewnego dnia na podwórko tuż przy moim domu wtoczyło się jego wielkie majestatyczne cielsko. Był piękny. Nie jestem w stanie opisać dziś mojego podziwu dla tej maszyny jaki wówczas miałem. Każda jazda tym pojazdem była dla mnie jak ucieczka do innego świata. Toczył się powoli po Bernardyńskiej a pełne zazdrości oczy ludzi brnących w brudnym śniegu były skierowane na mnie. Pod twoimi murami zapaliłem pierwszego papierosa. Nawet dwóch machów nie wziąłem, zrobiło mi się niedobrze. Pokazałaś mi pierwszy pocałunek. Szczeniacki. Gdy na korytarzu wielkiej podstawówki wpatrzony w obraz mojej nimfy zapomniałem się na chwilę. Zapomniałem o świecie. Takie chwile miały potem być naprawdę rzadkością. Dałaś mi te zachody słońca nad fordonem. Nie ma piękniejszych na całym świecie. To w tobie odkrywałem inne przyjemności życia. Pierwszy raz się upiłem. W Sanatorium. Brda jak ciemna aksamitna wstęga w milczeniu przewijała się pod moimi stopami. Pamiętam te wiry. Tych ludzi. Wtedy życie było proste a świat młody. Dałaś mi te długie dni na skwerze przy szkole. Byłem wśród swoich. Czułem się taki bezpieczny. Długie wieczory. Na działce lub domówce. Gdy się stało nad grilem o 4 w nocy rozprawiając o Heglu i anarchosyndykalizmie. Godziny mijały szybko by powitał nas wschód słońca nad drzewami. I wracało się do domu by nabrać sił na następny raz. Dałaś mi te dni w których uciekałam od ciebie. Do całego świata. Ale zawsze wracałem. Chciałem cię opuścić ale nigdy tego nie zrobię i dobrze o tym wiesz. To w tobie poznałem co czym są kobiety. Zakochałem się po raz pierwszy. Dałaś mi te chwile gdy żyłem we własnym świecie. Idealnym. Były plany. Jak kijem na wodzie kreślone. Ale były one najpewniejszą rzeczą na świecie. I kochałem wtedy. Jak nikt. Poświęciłem się. Zapomniałem się. Gdy jeszcze mogłem się przytulić do kogokolwiek. To było piękne. Nauczyłem się znaczenia lojalności, honoru, i uporu. I to że nie ma na to miejsca na świecie, a ja w nie wierząc staje się dziwakiem. Pamiętam jeszcze ten dzień gdy odechciało mi się żyć. Świat zawalił się na nowo. Ale to był mój świat. Spadając mi na głowę potłukł ją nieźle. Snułem się wtedy twoimi uliczkami i zaułkami. Śnieg cicho pokrywał każdy twój kamień. Ludzie mijali mnie w milczeniu a ja nie miałem już ochoty żyć. Pewnie bym skończył ten bezsens jakim jest moja obecność na tym świecie gdyby nie ci ludzie. Klub. Nowa idea. Dali mi na nowo uwierzyć że jestem potrzebny. Że można stworzyć coś co ma dusze. Poznałem też twoją dusze. I wiesz co? Nawet nie zmartwiłem się tym że nic z tego nie wyszło. Że dzieło któremu oddałem się bezgranicznie prysło jak mydlana bańka w zderzeniu z lokomotywą kapitalizmu. Nie miał ten dzień jakiegokolwiek znaczenia. I nawet w tym momencie mógłbym umrzeć. Byłem szczęśliwy. W cienistej dolinie. Brda z cicha niosła kryształ wód. Ja kreśliłem jakieś bzdury na piasku i gadałem coś bez składu i ładu. Tak. Tylko jedno zdanie opisuje najtrafniej to co tam czułem.„Es kein Vorwärts und kein Rückwärts gibt” Było tylko teraz. To „teraz“ nie trwało długo. Lojalność i uczciwość znowu okazały się zbędnym bagażem dla tego świata. Unosiłem się znów na skrzydłach ponad twoimi murami. Ogarną mnie szał budowania, tworzenia. Plany... Jakież to wszystko było ulotne. Ty z tą swoją pruską porządnością, nauczyłaś mnie że czegokolwiek czławiek się w życiu się podejmuje należy robić to tak jakby od tego miały zależeć losy całego świata. I pochłoneło mnie to bez reszty poświęciłem się do końca. I znikło. Tamtego poranka trzynastego o siudmej rano gdy siedziałem zmęczony w autobusie 69 lepiej by mi było skonać. Bardzo szybko sprowadzono mnie na ziemię bym nie śnił o porządności bo na nią nie ma po prostu miejsca. Jednak tym razem skrzydeł nikt mi nie podcioł. Zapagnełem żyć. By pewnego dnia ujrzeć uśmiech elfa. I to elfa który gdzieś niedaleko żył sobie.Kochana Bydziu. To w tobie ją poznałem. I dzięki niej teraz chcę ciebie zmieniać. Jesteś najpiękniejsza i najmądrzejsza z miast. Dajesz mi schronienie i azyl. Boże ty mi ją zesłałeś. Ty mi zesłałeś elfy na tą ziemię. Zawsze chyba byliśmy w dobrych układach ? Ty jesteś najmądrzejszy ale chciał bym ci coś jeszcze powiedzieć. O czymś zapomniałeś. Boże jedyny, masz wiele spraw do załatwienia w końcu jesteś panem całego świata i myślę że gdzieś mogło ci to umknąć. Dałeś mi spotkać elfa. Wiesz Boże dobrze jak potrzebne są w życiu moim pewne chwile. Gdy słońce zachodzi nad tym umęczonym krajem, ja mogę schronić się w ramionach kobiety a ona mówi że wszystko będzie dobrze. I słyszę najpiękniejszą melodię świata. Bicie jej serca. I gdy usta się spotykają płonie największy żar tego świata. I gdy za rękę idziemy przez Bydzie moją ukochaną gdy niebo płacze. Gdy patrzę w jej oczy zaczyna się dzień i kończy świat. Te chwile zapomnienia są ważniejsze niż wszystkie skarby tego świata. Lecz Boże dałeś je wszystkim. Nie dałeś mi. Dałeś miłość która pędzi jak pociąg po jednym torze. Zawsze z jednej strony, zawsze ku zagładzie. Może nie zasługuje ? Nie zasługuje na te chwile. Lecz zawsze poświęcałem się drugiej połowie bez reszty. Byłem wierny i uczciwy. Twojego nieba jej przychylałem. Dla mej miłości nie ma rzeczy niemożliwych. I patrzeć mi karzesz jak inni nie są wstanie dbać o szczęście im zesłane. Jak swój Koh-i-nor próbują rozbić na tysiąc kawałków. Lecz bez względu na ich niegodziwości dane im jest być szczęśliwym. Sędzio najwyższy czyń jak uważasz. Ja się podporządkuje. Ale chciałbym powiedzieć ci Boże i ci moja ukochana Bydziu. Źle mi. Będę czynił co do mnie należy, będę żył i pracował ale źle mi. 
Proszę tylko o ...

 
  STRONY PARTNERSKIE I POLECANE PRZEZ MAGAZYN CEGŁA  
   
  Portal turystyczny Noclegi-Online Wrocław  Kalambur