rysuję gładki połysk palcami na zakurzonym wspomnieniami blacie czuję inicjały wyryte odpryskujący lakier nowe domostwa termitów- emigrantów z rosji
piękne krajobrazy chowa drzewem pachnąca kraina wrzosowiska spękań sęków pola latami zaorane niczym nibylandia trwa w mglistej zadumie z pajęczą siecią głów porozbijanych butelkami
kiedyś grzana ciepłem porcelanowych filiżanek czy winem rozlanym obłapiana spoconymi palcami starszych panów teraz: zniewolona zapomniana sama
[słyszy jak sen się skrada powoli] oddycha mruży oczy sennie rozkłada nogi bezwładne mruży cieżkie powieki mruży
|