Lloyd Barnaby
I
Posłuchaj Jake krytyk się mylił
to nie była proza
Jack Logan to-
Wiem o tym Lloyd
wiem doskonale
- mówi Jake Tępym narzędziem
pozbawia Lloyda życia
tak napiszą gazety: tępym narzędziem
pozbawił życia
II
Budził go warkot zielonych okiennic
Zaludnione miasta nawet nocą
śmierdzą ludzkim potem
- myślał co rano
Na śniadanie jadł szklaneczkę taniego rumu
czyścił broń palił papierosa
W sklepiku za rogiem mógł kupić kanapkę-
Rzadko się golił Był czysty
Nie lubił zapijaczonych detektywów z Nowego Jorku
Tacy nigdy kurwa nie piją piwa
- powtarzał na miejscu zbrodni
III
Mnóstwo dymu piach w oczach lina
Mgła rzeka
To musi być rzeka
- mamrotał ktoś obok
Zanim wrzucili go do dołu zdążył zapalić
Unikalne papierosy zawsze się kończą Lloyd
to miały być ostatnie słowa jakie usłyszał
Cisza dawała więcej możliwości
Skończył palić Odgasił o wystający korzeń
Facet w dole obok był martwy
nie mamrotał
IV
Lloyd siedząc na łóżku myśli dlaczego ma okiennice zamiast pionowo suwanego okna
Dlaczego nie zginął jeszcze nikt z rodziny?
Ktoś kręcił Ewidentnie
Kobieta o błękitnych oczach blondynka przyniosła paczkę
To przecież musiało coś znaczyć
On-
ten twardziel nigdy nie był z kobietą
V
Listy burmistrza przeczytał przypadkiem
Po masakrze za miastem znalazł je w kieszeni młodego oficera
Za dużo szczegółów
VI
Nie ma więcej paczek Lloyd To koniec
tak powiedziała
obejmując własne wnętrzności spływające po kolanach
VII
Posłuchaj Jake krytyk się mylił-
VIII
Następuje pauza
Nie może być chyba dłuższej pauzy niż śmierć
IX
Trup stygnie ze znanym słowem na ustach |