marianna zbiera żonkile – opary farb olejnych nad powstającym obrazem
ten zachód słońca może być ostatnim
nie ma w tym żadnej poezji
ani nawet pół-prawdy
marianna zbiera żonkile
na piecu garnek mruczy jak drzemiący kot
pyka bigos
pies przeciąga się na progu – marianna ma już spory bukiet
nawet dla tego psa ważniejsza jest miłość jego-pana
niźli płodzenie potomstwa. dlaczego więc ludzie wolą parzyć się
niż kochać, a kopulowanie bez miłości nazywają aktem zwierzęcej chuci,
choć nie ma to nic wspólnego z zakodowanym przymusem przetrwania gatunku?
i dla marianny człowiek składał się ze zmyśleń stęsknionych dłoni
erotyczna poezja jest dziś pełna erozji
dziury, skruszone zawaliska, wahania zbrodni z całą jej geografią
– dostrzegam Nową Justynę na zielonej ławeczce, wpół nakrytą kraciastym pledem
marianna cytuje: „ruch planet w łonie pustki i rozżalone westchnienia pijanych muszkieterów” - a niebo drży od skrywanych modłów dzieci epikura i hedona
te kwiaty są dla tęsknoty – mówi
patrzę na dom, mariannę i żonkile, jestem już głodny, w myślach przelewa się tłuszcz
mięsnych wrażeń. mieszam kolory dla ciężkich chmur – ona uśmiecha się do mnie, staram się odgadnąć jej myśli:
tajemnica 26 – Lecąc na Wielkim Orle Chrystus nawraca gobliny w Śródziemiu
zepsułem taki ładny obrazek. zapadły czerwone cienie, niczym rozdarty atłas
mieszam obłoki nad krainą zbrodni. śląskie krzyże pokutne rozwidlają drogi,
jak głazy strumienie. chciałbym to zobaczyć z góry – i marianna też
krótkie gody w interglacjale pomiędzy kolejna katastrofą a zbawieniem
obyśmy zawsze byli gotowi płodzić dzieci – ostatni retusz jest plątaniną cudzych słów
tak jest zawsze – i tylko tyle można zawrzeć w tym jednym obrazku
tajemnica 34:
Jezus pali fajkę pokoju z Siedzącym Bykiem
Jezus ma włosy Custer’a
marianna kładzie kwiaty pod krzyżem – ma takie piękne łydki
drżą mi ręce |