Uczucie jak grom - śród skał się ozywa,
kurzu tabuny i lawin krach wzbudza,
potem - spłoszone - zachodzi za wzgórza,
w agonii ciała się dźwięku pozbywa.
I choćby wyła, szumiała i skrzyła,
brzęczała stale, huczała jak burza
wrażliwość w serca wyryta marmurze,
życiem zabita - na zawsze nieżywa.
I każdy człowiek jedynym na świecie,
wbrew swym życzeniom - żeglarzem, okrętem
i sam jeden znosi lawiny, zamiecie...
I na życia jego wiosnę, lub w lecie,
zachwyt go coraz oplata goręcej,
by potem swym żarem dorównał... ascecie!
|