Cegła - Literatura - Proza - Poezja
JEST JUŻ 24 NUMER MAGAZYNU CEGŁA - PIECZĘĆ, PYTAJ W KSIĘGARNI TAJNE KOMPLETY, PRZEJŚCIE GARNCARSKIE 2, WROCŁAW
AKTUALNOŚCI MEDIA PODREALIZM CEGIELNIA WASZE & NASZE WYWIADY LINKI KSIĘGA GOŚCI REDAKCJA
 
 
WRÓĆ | WYDRUKUJ

Zygmunt Ryznar

KONCERT NA 4 PORY

 

###################################################
     WIOSNA   [ Allegro assai]
###################################################
    [ballada głównie o gąsce i królewnie]

    narrator:
    [wiosną
    światłość króluje nad ciemnością
    dzień nad nocą
    życie nad śmiercią
    miłosć nad nienawiścią]

słoneczny  błysk-błysk po oczach
owiewny  pac-pac na policzkach
w uszach bzyk-bzyk zbłąkanego owada
w nozdrzach woń świeżej zieleni
a w sercu...?
        pukpuk-bachbach !
to nadzieja wali jak młot
        to-nic-to-nic
uspokaja rozum
przyjdzie na to czas
         przyjdzie czas
 
plamy z wielkimi ślepiami
 wzlatują znad deptanych kałuż
powieka na oczach szczelnie stulona
przykrywa blask ziemi

czuję nieśmiały dotyk promieni
chwytam łagodne wiatru spojrzenie
kosmyki moje flirtują nade mną
upojony jestem strojną harmonią dźwięków.

        [swiergolenie]  śwr-śwr-śwr-ćwr-ćwr-ćwr-ćwr -ćwr-ćwr-ćwr                   
        [żuczenie] zzżżżżż-zzżżżżż-zzżżżżż-zzżżżżż                          
        [chrząszczenie] chrzszcz-chrzszcz-chrzszcz-chrzszcz                       

Słucham burzy świergotu
perkusji dzięcioła
krakania wrony
słońce ciepło opada na skronie.
światło rzuca kolorowe zasłony
a wiatr rozdaje słodkie pocałunki

chyba wolno mi
nadstawić policzek
 na pocałunek wiosny
-może rozwinie się w miłość.

a miłość tuż tuż ...
            "gę-gę-gę"
 zawołał wiatr "
            ę-ę-ę"
odpowiedziało echo

 i gąska moja nadeszła

    ładna sukienka fioletu
    czarne oczęta
    ciemna szyjka
    bluzeczka lekko rozpięta
    na butkach szpilęta
    zgrabna
    pełna dąsów, wyobrażeń
    niby skromna małorozmowna
    jak święta mumia spokojna

a za nią
[nadchodzi..........]

          kle-kle -kle KLE-KLE-KLE 
    Malutka królewna z zadartym noskiem
    Słucham klekotu pantofelków
         [ mija - przefruwa obok.....
    udaje - nie widzi mego spojrzenia
    ale spowalnia krok ]
         kle---kle------kle---------kle
    czuję ten powiew
     to faliste drżenie powietrza
     gdy przechodzi obok
         [odchodzi.... ]
          KLE --  kle - kle - kle - kle- .......
    [na chwilę odwraca głowę
    uśmieszek w kącikach ust
    wie,  że się podoba
    i to jej na razie wystarcza ]

 
często powracam
do tych wrażeń
przejęty
wsród  nocy   bezsennych
z zielenią wiosny
rosną i moje pędy


###################################################
     LATO   [Concertino]
###################################################
    [któż nie lubi szumu fal lub powiewu na szczycie góry]

    narrator:
    [ W lecie
    światłość prawie bez końca
    Miłość rozkwita w promieniach słońca
    a na nienawiść nie ma czasu -
    to życie samo nas niesie
    jak wiatr w górach
    i jak fala morska]

nad Morzem Czarnym
ulice światłe
poobrzucane w kwiaty i palmy
a dalej
drgawki zielono-sine morza
w wodzie bzikują matrony i panny
a w nocy czarne przestworza
gdy nad Bałtykiem jestem
z powodu wspomnień
smutno mi na tej plaży
niknące na piasku ślady
po tej jedynej postaci
i

po tym tłumie na promenadzie
Na nic  uśmiech po tym śmiechu gromadnym
Po co uciekłem w ciszę i w burzę zarazem
w bełkot morza i ludzi
świstów pełen i grzmotu powracającej fali
szszszssssssszzzzzz-uuuuuuuuuu
 
potem chwilowe wyciszenie i zamierające
plum-plum-plum
a czasem łopot skrzydeł mew
i wrzaskliwe
kre-kre-kre
................

a w górach
pokłony traw
silnie dmucha wiatr

FiiiiiiiiiiiiiiiiFyyyyyyyyyyyssssssssssss

    ponad grzbiety mgliste
    przelewanie chmur 
    na pijanych obłokach nieziemskie abstrakcje
    w oddali oblicze pogodne księżyca
    stąpam po dachu świata
    pływam po morzu wzburzonym
    gdy wypadnę przez burtę marzeń
    kto rzuci mi
    koło ratunkowe?
    stawy mgieł
    śpiąca karawana grzbietów
    błądzące rytmy melancholii
    spokój świata
    w ktorym ludzie rozgrzebują
    własne niepokoje


nic nie mamy do powiedzenia
gdy przemawia piękno bieszczadzkiego lata

słuchac, patrzeć
pomarzyć
i kochać tylko


###################################################
     JESIEŃ   [Presto]
###################################################
    [ W życiu jak w operze i kuźni]

narrator:
[ Jesienią
ciemność wkracza do światłości
Noc zrównuje z dniem
Owoce miłości ważą przeciwko
ukrytemu ziarnu nienawiści]

 
    kap kap kap
    to deszcz jesienny
    na parapecie
    odmierza czas
    i
    przywołuje wspomnienia
    o nas
    o nas
    o nas
    
    liść szur-szur
    przędzie się żółty dywan
    na dole
    a przedtem
    fiki-miki
    fikołki na wietrze
    gdzie zdarzyć się może
    muśnięcie liścianego brata
    który kiedyś
    się kłaniał z naprzeciwka
    liść klap-klap
    a jeszcze przedtem
    wytrzymywał każdy huragan ...

Nie upadaj bezsilnie jak  liść
 i nie narzekaj
że podmuch był za silny
Skoro istniejesz
to cierp i tańcz jak Grek Zorba
śmiej się pajacu

 
Bo w życiu
jak w operze
płacz i twórz
przeklinaj a żyj
i miej nadzieję...
kochaj kochaj bo życie tak krótkie
to zaledwie błysk
a potem tylko
ciemność
milczenie
wspomnienie
i cisza

 
Bo w  życiu
jak w kuźni
plamy żółte białe zielone tu i tam
gromy walących młotów
szeptanie ciał.
Wrzaskliwa czerwień żelaza
dymu grające obłoki
Z iskier i żaru poezji czar.
Nie walcujmy siebie na szarą blachę życia.
 
Bo w życiu
różnie bywa
ale
nie krzycz !
wyszeptaj do mnie cokolwiek....
jestem
jestem obok Ciebie !
aby podać Ci rękę a nawet siebie.


###################################################
     ZIMA   [Adagio ]
###################################################
    [W zimie ogrzewa nas często tęsknota ]

    narrator:
     [w zimie
    nie starcza światłości
    żar serca ogrzewa zziębniętą miłość
    a nienawiść zapada w sen zimowy]
 
[brrrrr...jak mroźno!
chrzęści krzepki mróz
chrz-st chrz-st chrz-st chrz-st
nogi zaczynają nieść jak oszalałe konie]
Iglaste panny w bieliznie śnieżnej
słuchają z przymrużeniem ucha
jak my - ciemne plamy na dole -
szukamy słów jeszcze niewypowiedzianych
a już wędrujących do ujścia
[mówienienamroziejestszkodliwenagardło]
    nie mówmy więc za wiele
    w słowa nie można zamienić
    kruczych włosów
    otulających całunem wdzięku
    smaku oczu
    w które można się wtapiać
    jak w ciemność bez końca
    w słowa nie można zamienić
    zarówno własnych cierpień
     jak i własnej rozkoszy.

    Lekko powiedzieć tęsknię
    Trudno wyrazić tęsknotę
    Niezdarnie zabrzmi
    gdy powiem
    brak mi twych oczu
    twego ciepła
    twego uśmiechu
    i naszych rozmów

tęsknota jest snem o szczęściu
rozstanie jest łożem
na które układa nas życie
Dobranoc !

###################################################
     FINALE   [Grave ]
###################################################
    [już za późno na wszystko ]
             
        narrator:
        [tam
        ciemność króluje nad światłością
        noc nad dniem
        miłosć nad życiem
        i nie ma miejsca na nienawiść ..]

    Jeśli obudzę się na drugim brzegu
    Rzeki Przemijania
    nie będę sam
    nikt nie odbierze mi
    Naszej melodii
    która trwa od chwili
    kiedy zaszemrały
    Nasze wargi
    zatrzepotały
    spłoszone rzęsy

    Nikt nie odbierze mi Twojego zapachu
    tej części  Naszego ducha
    który
    towarzyszył zawsze Naszym rozstaniom.

        Zycie jak pieśń serca...
        najpierw pełne porywów
        potem zadyszane
        a w końcu...
        ciche
        cyt cyt cyt
        to wszystko i nic
        [???]

 

P.S. Kilka wersji tego poematu w witrynie:  http://www.koncert4.webpages.pl/

 
  STRONY PARTNERSKIE I POLECANE PRZEZ MAGAZYN CEGŁA  
   
  Portal turystyczny Noclegi-Online Wrocław  Kalambur